20 marca 2015

„Pałac północy” Carlos Ruiz Zafon

Autor: Carlos Ruiz Zafon
Tytuł: Pałac Północy
Liczba stron: 288
Wydawnictwo: Muza
Cykl: Trylogia Mgły (2)

„Pałac Północy” jest jego drugą książką tego autora zaraz po „Księciu mgły” i także zalicza się do książek młodzieżowych. Było to moje drugie podejście do twórczości tego autora i o ile pierwsze było jak najbardziej udane, to przy tym lekko się zawiodłam. Zafon skorzystał z tego samego schematu co w swojej debiutanckiej książce, a mi to odebrało przyjemność z czytania.

„Zabijamy to, co najbardziej kochamy.”

Akcja książki rozgrywa się w 1932 roku, w Kalkucie – niezwykle biednym  i nieszczęsnym mieście.  Ben właśnie kończy szesnaście lat, a to oznacza, że będzie w końcu musiał opuścić sierociniec St. Patrick, który od zawsze był dla niego bezpiecznym schronieniem.  Wiąże się jeszcze z tym fakt zakończenia działalności Chowbar Society – tajnego zgromadzenia, którego członkowie przysięgli pomagać sobie w każdej sytuacji. Tuż przed jego rozwiązaniem, Ben poznaje Sheere, którą postanawia wtajemniczyć do bractwa. Dziewczyna opowiada im smutną historię rodziny. Wobec tego członkowie Chowbar Society postanawiają pomóc Sheere odnaleźć dom jej ojca, co ma być ostatnim już ich zadaniem.

„Diabeł stworzył po to młodość, byśmy popełniali błędy,
a Bóg wymyślił dojrzałość i starość, byśmy za te błędy
zapłacili.”

Jak wspominałam na początku, zawiodłam się nieco. Nie spodziewałam się, że „Pałac Północy” będzie mimo wszystko tak znacząco podobny do „Księcia Mgły”. Mamy tutaj znowu ten sam motyw tajemniczej postaci, budzącej grozę, która szuka zemsty lub czegoś chce od głównych bohaterów. Również za główne źródło ich wiedzy służy im bliska osoba któregoś z nich. W „Księciu...” był to dziadek Rolanda, a tutaj jest nim babcia Sheere.  Szczerze mówiąc, zakończenie także się wiele nie różniło, gdyż Zafon znowu posłużył się motywem poświęcenia. 

„Dorosłość nie jest niczym więcej niż tylko odkrywaniem, 
że wszystko, w co wierzyłeś, kiedy byłeś młody,
to fałsz, a z kolei to, co w młodości odrzucałeś,
teraz okazuje się prawdą.”

Spodobała mi się za to większa spójność książki oraz historia. Wydaję mi się, że jest bardziej dopracowana. Mimo że postać Bena jest bardziej na pierwszym planie, to jednak pozostałe postacie są równie ważne. Jest ich  więcej niż w „Księciu Mgły”, ale nie czułam, żeby zostały pominięte.  Autor świetnie opisał Kalkutę, wszelkie miejsca, w których bywali członkowie Chowbar Society, że aż chciało się tam być.  Mimo przewidywalności nawet spodobało mi się zakończenie, chociaż nie dokońca chyba zrozumiałam relaNę Bena i Sheere. Nie wiem, co autor chciał zasugerować czytelnikowi, ale motyw kazirodczy to chyba jednak za wiele.

Podsumowując – mimo tego mojego narzekania na przewidywalność, „Pałac Półonocy” był w miarę dobrą lekturą, chociaż nie uważam jej za coś wybitnego i mam nadzieję, że w dorobku tego pisarza znajdę jeszcze lepsze książki.

Wyzwania:
Czytam fantastykę
Przeczytam tyle, ile mam wzrostu

9 marca 2015

„Książę Mgły” Carlos Ruiz Zafon

Autor: Carlos Ruiz Zafon
Tytuł: Książę Mgły
Wydawnictwo: MUZA
Liczba stron: 200
Cykl: Trylogia mgły (1)



„Książę Mgły” to debiutancka powieść Carlosa Ruiza Zafona, autora takich dzieł jak „Cień wiatru”, „Gra anioła” czy „Marina”. Książka ta została napisana w 1993 roku i po kliku latach walki o prawa autorskie, ponownie wznowiono jej publikację. O tym  autorze słyszałam wiele dobrego, dlatego też gdy zobaczyłam na półce w bibliotece jego książki, nie wahałam się ich wypożyczyć.


Akcja powieści toczy się w 1943 roku, kiedy to rodzina Carverów postanawia przeprowadzić się do małej osady rybackiej na wybrzeżu Atlantyku.  Zamieszkują oni w dość ponurym domu, należącym niegdyś do państwa Fleishmanów, których syn Jacob utonął w morzu.  Max Carver od początku zauważa niepokojące rzeczy, dziejące się w miasteczku.  W ogrodzie za domem widzi posągi artystów cyrkowych, a wskazówki zegara na dworcu chodzą w przeciwnym kierunku. Wraz z starszą siostrą poznają Rolanda, który opowiada im kilka ciekawostek na temat tego miejsca, oraz jego dziadka – Victora Kraya. Kiedy stary latarnik postanawia uraczyć ich opowieścią o okrutnym Księciu Mgły, życie tych dzieci zmienia się nieodwracalnie.


To pierwsza książka Zafona, jaką przeczytałam, ale na pewno nie ostatnia, bo Zafon zaostrzył mój apetyt na kolejne jego powieści. Autor wprowadził niesamowity klimat, że aż nie mogłam się oderwać od lektury.  Książka jest zaliczana do literatury młodzieżowej, jednak myślę, że raczej wszyscy powinni sięgnąć po nią bez obaw. Ma w sobie coś więcej, coś, co trudno mi dokładnie opisać słowami. Zafon świetnie zbudował napięcie i wprowadził czytelnika w swój świat, dodając do niego kilka elementów grozy.


Jednocześnie muszę jednak stwierdzić, że brakowało mi chyba mocniejszego zakończenia. Naprawdę wciągnęłam się w historię, opisaną przez Zafona i spodziewałam się, że koniec wbije mnie w fotel i będę pod wielkim wrażeniem, ale tak niestety nie było. Mimo to doceniam, w jaki sposób autor zakończył „Księcia Mgły”.


Książkę tę polecam każdemu. Debiutancka powieść Zafona jest przede wszystkim opowieścią o  przyjaźni, pierwszej miłości czy o poświęceniu. Nie brak w niej nuty tajemniczości i magii, która oczarowuje czytelnika od pierwszych stron.

Wyzwania:
Przeczytam tyle, ile mam wzrostu - 1,4 cm
Czytam fantastykę

7 marca 2015

„Delirium” Lauren Oliver

Autor: Lauren Oliver
Tytuł: Delirium
Wydawnictwo: Otwarte
Liczba stron: 360
Cykl: Delirium (1)


„Delirum” było właśnie jedną z tych moich książek na liście „must read”. Po prostu tyle się o niej naczytałam, kiedy właśnie przechodziłam moją fazę na dystopię, że stwierdziłam, że to idealna lektura dla mnie. Czy zmieniłam o niej zdanie po przeczytaniu? Niestety tak.



W świecie Leny miłość jest uznawana za najgorszą chorobę, jaką człowiek może się zarazić.  Wiele lat i prób zajęło naukowcom wynalezienie lekarstwa na amor deliria nervosa, a gdy to już się udało każdy w dniu swoich osiemnastych urodzin miał poddać się zabiegowi i wyleczyć się z tej choroby. Lenę poznajemy w momencie, kiedy z niecierpliwością odlicza dni do zabiegu. Chce się pozbyć ze swojego ciała jakichkolwiek zalążków miłości i w końcu zacząć spokojne życie, jakie wiodą wszyscy wyleczeni. Wszystko zmienia się, gdy poznaje Alexa  i zaczyna dostrzegać coraz więcej wad obecnego systemu.



Cóż, książka była dla mnie po prostu poprawna. Ani za bardzo nie wciągnęłam się w historię, ani za bardzo wszystkiego szczególnie nie przeżywałam.  Pierwsze ¾ książki strasznie męczyłam i już chciałam ją odłożyć, ale na szczęście kolejne strony okazały się nieco ciekawsze i udało mi się przeczytać ją do końca. Myślę, że gdyby nie moje zawyżone oczekiwania, książka spodobałaby mi się bardziej.



Brakowało mi trochę akcji w tej książce. Długie i męczące opisy wcale nie pomagały w czytaniu, a bohaterowie też nie robili imponującego wrażenia – po prostu byli w tej książce, nie wzbudzając we mnie żadnych szczególnych emocji.  Zakończenie Delirium przewidziałam bez problemów, a większość zachowań Leny czy Alexa było trochę za bardzo przewidywalne.



Co mogę jeszcze napisać? Sama już nie wiem. Delirium zdecydowanie nie powaliło mnie na kolana, chociaż z ciekawości pewnie sięgnę za jakiś czas po kontynuację, może będzie lepsza.  Czy polecam przeczytać? Moja recenzja pewnie zgubi się gdzieś w morzu opinii chwalących tę książkę, więc myślę, że mimo wszystko warto zapoznać się z nią, żeby przekonać się, o co jest tyle szumu.

Wyzwania:
Przeczytam tyle, ile mam wzrostu - 2,6 cm
Czytam fantastykę

2 marca 2015

„Love, Rosie” Cecelia Ahern

Autor: Cecelia Ahern
Tytuł: Love, Rosie
Wydawnictwo: Akurat
Liczba stron: 512


Rosie i Alex to od dzieciństwa nierozłączni przyjaciele dość dobrze znani ze swoich różnych wybryków.  Ich przyjaźń ma trwać wiecznie, a sami snują plany na temat wspólnej przyszłości. Wszystko się jednak komplikuje, kiedy Alex wraz z rodzicami musi opuścić Irlandię i przenieść się do Ameryki, a Rosie zalicza wpadkę na balu maturalnym i zachodzi w ciążę.



W „Love, Rosie” zakochałam się od pierwszych stron, bo to zdecydowanie książką fenomenalna i nie można przejść obok niej obojętnie. O ile miałam jakieś wątpliwości przed jej lekturą, o tyle rozwiały się one w trakcie czytania. Oto mamy cudowną historię o dojrzewaniu, przyjaźni i miłości, o tym że los bywa okrutny i nie wszystko idzie po naszej myśli. To książka przede wszystkim o życiu i jego wszystkich aspektach, a jej największym atutem jest właśnie realność, z jaką autorka przedstawiła problemy bohaterów.



Sami bohaterowie są po prostu ludźmi, takimi jak każdy z nas. Nie udają żadnych herosów i próbują iść dalej mimo przeciwności losu. Razem z nimi płakałam i śmiałam się, a także kibicowałam im z całego serca. Miałam nadzieję, że w końcu ułoży się im tak, jak to sobie wyobrazili i zaznają trochę szczęścia.



Pisząc recenzję tej książki, nie mogłabym nie wspomnieć ani słowem o formie tej książki. Całą historię tworzą nam listy, wiadomości, zaproszenia czy pocztówki. Na początku miałam problem z przyzwyczajeniem się do tego, ale później cieszyłam się, że autorka zdecydowała się właśnie w taki sposób przedstawić nam historię. Dzięki tej korespondencji naprawdę zżyłam się z bohaterami i czułam się, jakbym z nimi przeżywała wszystkie wydarzenia.



Podsumowując, Cecelia Ahern stworzyła świetną książkę, idealną zarówno dla młodzieży jak i dorosłych.  Nie ma w niej cukierkowej miłości, a bohaterowie są ludźmi, którzy wiele przeszli. Szczerze się w niej zakochałam i na pewno na długo zapadnie mi w pamięci.

Wyzwania:
Przeczytam tyle, ile mam wzrostu - 3,1 cm

1 marca 2015

Podsumowanie lutego

Zawaliłam w lutym, jeśli chodzi o ilość recenzji, ale to wszystko przez mój zepsuty laptop, który, mam nadzieję, zostanie wkrótce naprawiony. Przez niego właśnie prawie w ogóle nie udzielałam się na waszych blogach, co będę musiała wkrótce naprawić. Nawet teraz jestem niestety zmuszona siedzieć w bibliotece i napisać kilka postów naprzód, żeby później mieć co publikować.

Przeczytane książki:
Czarnoksiężnik z Archipelagu Ursula K. Le Guin - recenzja
Książę Mgły  Carlos Ruiz Zafon - wkrótce recenzja
Pałac Północy Carlos Ruiz Zafon
Delirium Lauren Oliver - wkrótce recenzja
Love, Rosie Cecelia Ahern - wkrótce recenzja
W pół drogi do grobu Jeaniene Frost

Ilość przeczytanych stron: 2040
Najlepsza książka: Love, Rosie
Najgorsza książka: -
Wyzwania:
Przeczytam tyle, ile mam wzrostu - 13,4 cm
Czytam fantastykę - 2