24 maja 2015

„Sabriel” Garth Nix

Autor: Garth Nix
Tytuł: Sabriel
Liczba stron: 360
Wydawnictwo: Literackie
Cykl: Stare Królestwo (1)

Garth Nix to jeden z najważniejszych na świecie twórców literatury młodzieżowej. Największą sławę przyniosła mu seria o Starym Królestwie, ale oprócz tego jest także autorem siedmiotomowej serii o tytule Klucze do Królestwa. Książki tego autora znajdują się na czołowych miejscach listy bestsellerów New York Timesa, tłumaczone są na czterdzieści języków oraz osiągają nakład  ponad pięciu milionów egzemplarzy. Natomiast sam Garth Nix jest laureatem wielu prestiżowych nagród. 

Sabriel przychodzi na świat martwa, zaś jej matka umiera w połogu. Niemowlę przed Śmiercią uratował Abhorsen, potężny nekromanta, nie mający w zwyczaju ożywiać ludzi. Za wszelką cenę pragnie on ochronić ją przed niebezpieczeństwami, czyhającymi w Starym Królestwie, więc wysyła ją na drugą stronę Muru, do Ancelstierre. Ma ona dorastać w świecie, gdzie na pierwszy plan wychodzi wiedza i technologia, a Magia Kodeksu coraz bardziej zanika, i uczyć się w prestiżowej szkole – Wyverly College.

Lata mijają, a Sabriel dorasta. Jej życie dotychczas było spokojne, wolne od wszelkich trosk. Wszystko się zmienia, gdy do dziewczyny przychodzi tajemniczy posłaniec, informujący ją o tym, że Abhorsen nie żyje. Sabriel natychmiast podejmuję decyzję o uratowaniu ojca przed Śmiercią. Aby tego dokonać musi wyruszyć za mur, do Starego Królestwa, gdzie spustoszenie sieją Zmarli i twory Wolnej Magii.

„Czy to idący wybiera drogę, czy droga idącego?„

Czytałam wiele pozytywnych recenzji tej książki, lecz ciągle miałam przed nią jakieś obawy. Na palcach mogę policzyć, ile tych wychwalanych przez wszystkich książki mi też przypadło do gustu i na szczęście Sabriel do nich należy. Istotną informacją jest to, że wydana ona została w 1995 roku, dwa lata przed słynnym Harrym Potterem. Jest to już dwudziestoletnia powieść, którą śmiało, a przynajmniej tak mi się wydaje, mogę zaliczyć do kategorii ponadczasowych.

Garth Nix stworzył coś niesamowitego. Świat, przez niego wykreowany, jest tajemniczy i intrygujący jednocześnie. Oto mamy Stare Królestwo i  Ancelstierre, które oddzielone są od siebie Murem. Te dwie zupełnie odmienne rzeczywistości idealnie się dopełniają i przeplatają ze sobą. Muszę przyznać, że bałam się połączenia magii i technologi. Spodziewałam się, że wyjdzie to nieco tandetnie i nie będzie do siebie pasowało. Jednak ponownie się pomyliłam, a nowoczesne sprzęty w niczym mi nie przeszkadzały. Jestem pod  wrażeniem pomysłu autora na książkę. Nie spotkałam się jeszcze z nekromancją, ukazaną jako coś dobrego, a tutaj właśnie Abhorsen jest traktowany przez wszystkich z ogromnym szacunkiem i ludzie zawdzięczają mu wiele rzeczy. Można powiedzieć, że pełni on funkcję strażnika, pilnuje, żeby nikt niechciany nie wydostał się z Krainy Zmarłych.

„Kiedy zostaje się Abhorsenem, wiele się traci. Brzemię odpowiedzialności za tylu ludzi bezlitośnie niszczy nasze prywatne więzi, przeciwności i wrogowie zabijają w nas czułość, nasze horyzonty się zawężają.” 

Także bohaterowie są ogromnym atutem tej książki, a Sabriel polubiłam od razu. Nie płacze i nie narzeka na swój los, tylko od razu wyrusza, by ratować ojca. To silna i zaradna postać, która nie poddaje się po pierwszym niepowodzeniu. Moje serce zdobył także Mogget – twór Wolnej Magii uwięziony w ciele kota. Służy Sabriel jako kopalnia cennych informacji i pomaga jej w tej trudnej podróży. Cieszę się też, że wątek miłosny został tylko lekko zarysowany. Zdecydowanie nie jest to kolejna książka, gdzie miłość dwójki bohaterów jest ważniejsza od reszty.Jedyną wadą Sabriel jest to, że początek ciągnie się niemiłosiernie i trzeba trochę poczekać, aż w końcu zacznie się coś dziać. Książka nabiera tempa dopiero pod sam koniec, więc miałam trochę problemu z wkręceniem się w treść. 

„- Mów do mnie Sabriel - przykazała krótko dziewczyna. - Abhorsen to mój ojciec.”

Co mogę jeszcze napisać o tej książce? Moim zdaniem Sabriel, to obowiązkowa pozycja dla fanów fantasy. Łączy w sobie to, co najlepsze z Władcy Pierścieni i Harry'ego Pottera. Ja z pewnością sięgnę po kontynuację. 

Wyzwania:
Przeczytam tyle, ile mam wzrostu
Czytam fantastykę

7 maja 2015

„PS Kocham Cię” Cecelia Ahern

Autor: Cecelia Ahern
Tytuł: PS Kocham Cię
Wydawnicwto: Muza
Liczba stron: 384

Cecelia Ahern to irlandzka pisarka i producentka telewizyjna, autorka licznych bestsellerów wydawanych w kilkunastu językach na całym świecie. PS Kocham Cię to debiut literacki, który przyniósł jej sławę za sprawą głośnej ekranizacji, a ostatnio dużą sławą cieszy się jej inna książka – Love, Rosie, którą sama wprost pokochałam. Dlatego też koniecznie musiałam sięgnąć po kolejną powieść tej autorki i czy się zawiodłam? O tym trochę później.

„Bratnia dusza to ktoś, kto rozumie Cię lepiej niż ktokolwiek inny, kocha Cię bardziej niż ktokolwiek inny, będzie przy Tobie zawsze, bez względu na wszystko.”

Życie Holly i Gerry'ego jest idealne. Posiadają oddanych przyjaciół i wspaniałą rodzinę, mieszkają w wymarzonym miejscu, a ich małżeństwo jest szczęśliwe. Ich ulubioną rutyną stało się codzienne sprzeczanie się o to, kto zgasi wieczorem światło czy o inne głupoty, z których potem się śmiali. Holly żyje z mężem w stworzonej przez siebie bańce mydlanej, która pęka w momencie, gdy okazuje się, że ma on guza mózgu. Po śmierci Gerry'ego nieudolnie próbuje stanąć na nogi i zacząć żyć od nowa. Wybawieniem stają się listy, które otrzymuje od zmarłego. Przybywają one co miesiąc, a w każdym z nich zawarta jest instrukcja tego, co Holly ma zrobić. Jednak to, co miało jej pomóc w uporaniu się ze stratą ukochanego, stało się swoistym dekalogiem według którego zasad żyła.

„Fruń do księżyca, a jeśli ci się nie uda, i tak znajdziesz się pośród gwiazd.”

PS Kocham Cię to książka, którą czyta się w ekspresowym tempie. Jest napisana lekkim, przystępnym językiem, a który mimo swojej prostoty bynajmniej nie jest wadą tej książki. Natomiast historia, napisana przez Ahern, jest niezwykle oryginalna i wzrusza czytelnika od pierwszej strony.  Autorka znowu w cudowny sposób przemyciła do swojej książki motyw listów. Tak jak w Love, Rosie odgrywają one bardzo ważną rolę. Napędzają one akcje, a życie bohaterki toczy się od otwarcie jednego listu do otwarcia drugiego. Nie mogłam się już doczekać, co też wymyśli Gerry tym razem i niecierpliwie wyczekiwałam kolejnych przygód Holly związanych z wykonaniem nowego zadania. 

„Kochanie, niczyje życie nie składa się tylko z pięknych chwil. A gdyby tak było, przestałyby być takie piękne, bo by spowszedniały. Skąd byś wiedziała, że doświadczasz szczęścia, gdybyś nigdy nie znajdowała się w dołku?”

Książkę przez większość czasu czytałam ze ściśniętym gardłem i oczami pełnymi łez. Wywarła ona na mnie naprawdę wiele emocji i nie mogłam uwierzyć, że debiut może być aż tak dobry. Historia Holly i Gerry'ego opowiada o tym, że miłość może jednak być nieśmiertelna. Z zapartym tchem śledziłam, jak młoda kobieta wraz z paczką szalonych i oddanych przyjaciół stawia małe kroczki naprzód. Jest ona świetnym przykładem na to, że mimo ciągłych przeciwności losu nie można się poddawać. Trzeba w końcu się pozbierać i iść dalej, bo życie ciągle się toczy.

„Mieli bardzo prosty plan: być razem do końca życia. Plan, co do którego wszyscy z ich kręgu zgodziliby się, że jest jak najbardziej realny. Byli najlepszymi przyjaciółmi, kochankami i bratnimi duszami i wszyscy uważali, że bycie razem jest ich przeznaczeniem. Ale tak się złożyło, że pewnego dnia przeznaczenie zmieniło zdanie.”

Książka była naprawdę dobra, lecz niestety daleko jej do ideału. Mocno zgrzytała mi kreacja bohaterów. Holly i jej przyjaciółki czasami zachowywały się niezwykle dojrzale i robiły wrażenie inteligentnych oraz doświadczonych kobiet, by później zmienić się w głupiutkie i niesamowicie irytujące nastolatki. Rozumiem, że ta książka miała mieć w sobie nieco humoru, ale Ahern przez jedno wydarzenie chyba nieco przedobrzyła. Było śmiesznie, nawet czasami za bardzo. Za to moje serce całkowicie zdobyła postać Richarda. Był on jak takie duże dziecko – nieco łatwowierne, bezbronne i zagubione. Miałam ochotę podejść do niego i przytulić go. Tak, miałam ochotę przytulić dorosłego faceta.

„Podobno nic nie trwa wiecznie, ale ja mocno wierzę w to, że czasami miłość trwa nawet wtedy, kiedy ukochana osoba odejdzie.”

Podsumowując, uważam, że mimo kilku mankamentów warto przeczytać tę książkę. To naprawdę wartościowa opowieść o tym, jak podnieść się po stracie bliskiej osoby. Jest nie tylko wzruszająca, ale także pełna humoru, czym pewnie trafi w gusta wielu czytelników.

Wyzwania:
Przeczytam tyle, ile mam wzrostu - 2,1cm

przepraszam za okropną recenzje, ale ta książka zalicza się do grona tych, o których ciężko jest cokolwiek napisać

4 maja 2015

Podsumowanie kwietnia



Ostatnio doszłam do wniosku, że czas zdecydowanie za szybko leci. Niedawno był dopiero marzec, a tu już kończy się się kwiecień i zaczyna maj. Ani trochę nie wiem, jak uda mi się wszystko pozaliczać w szkole. Pozostaje mi mieć tylko nadzieję, że zdążę to zrobić na czas ;) W kwietniu dopadł mnie kryzys czytelniczy, bo przeczytałam w całości tylko dwie książki a trzecią tylko dokończyłam. Teraz w sumie jest trochę lepiej, chociaż dalej za bardzo nie mam ochoty czytać. Postanowiłam także przedłużyć konkurs do 15.05 oraz zastanawiam się też, czy nie wylosować dwóch zwycięzców. Poza tym na blogu zaszło kilka zmian - dodałam etykiety i zakładkę z nominacjami, gdzie można wklejać linki do nominacji. Również myślę nad wprowadzeniem disqusa, co o tym myślicie?

Przeczytane książki:
Rycerz siedmiu królestw George R.R. Martin
PS Kocham cię Cecelia Ahern
Sabriel Garth Nix

Ilość przeczytanych stron: 1173
Najlepsza książka: Rycerz siedmiu królestw
Najgorsza książka: -
Wyzwania:
Przeczytam tyle, ile mam wzrostu - 7,2 cm
Czytam fantastykę - 2