Napisałam ten post już jakiś czas temu i może jest lekko bez sensu, a sam temat już wielokrotnie przegadany, to i tak go opublikuję. W końcu nie samymi recenzjami człowiek żyje :D. I tu wcale nie chodzi o to, że nie mam aktualnie żadnej napisanej recenzji, wcale.
1. Bo kojarzą się z lekturami.
W momencie, gdy myślę o tym powodzie, w mojej głowie pojawia się mnóstwo argumentów, by go obalić, ale doskonale wiem, że wiele ludzi zraża się do polskich autorów właśnie przez książki omawiane na języku polskim. Często Sienkiewicz, Żeromski czy inny Reymont odstraszają nas od rodzimych dzieł i sprawiają, że kojarzymy je tylko i wyłącznie z przymusem czytania. A że Krzyżacy dalej śnią nam się po nocach, to zdecydowanie nie mamy ochoty na książkę z polskim nazwiskiem na okładce.ej, no, w tym momencie obraziłam swoją ulubioną lekturę
2. Bo zapominamy policzyć do trzech.
Moją pierwszą kupioną książką wydaną przez Polaka była bodajże Achaja Ziemiańskiego. Kupiłam pierwszy tom, pośmiałam się i stwierdziłam, że chyba gorszej książki nie czytałam, no ale od razu pobiegłam do księgarni po kolejny, bo przecież może okazać się lepszy, prawda? Nie, był tylko gorszy, ale to nic - wtedy zaczęła się moja przygoda z Wiedźminem, chociaż ją i także później przerwałam. Nie spodobała się nam jakaś książka? To może zamiast zrażać się na wieki i wytaczać wojnę polskim autorom, po prostu sięgniemy po kolejną, a potem jeszcze jedną? Eh, do trzech razy sztuka, tak to szło, co nie?
3. Bo niby to pisane po polsku, a jednak nie.
Nie wiem, czy zauważyliście, ale jest naprawdę duża różnica między polskim tłumaczonym, a tym oryginalnym (nie mam pojęcia, jak to inaczej określić). Szczególnie tę różnicę w widać w fantastyce - polscy pisarze często stylizują specjalnie język oraz też wydaje mi się, że piszą z większą swobodą, co można zauważyć w dialogach. Przez to osobom nieprzyzwyczajonym do takiego stylu, może on wydawać się trudny i tym samym przywodzić na myśl lektury i znienawidzonych Krzyżaków(jest jeszcze jakaś inna książka, której wszyscy tak zbiorowo nie lubią? i czy tylko mi się ona podobała?). Wydaje mi się, że to jest właśnie głównym powodem nieczytania polskich autorów, gdy już się zapomni o kojarzeniu ich ze szkołą.
4. Bo zagraniczne książki opanowały rynek.
Smutna prawda. Mimo ostatniej mody na pisanie książek i promowanie artystów z ojczyzny ciągle wydaje się więcej tych zagranicznych pisarzy. I to one mimo wszystko mają lepszą reklamę, dzięki której ludzie je kupują, część z nich później je recenzuje i tak w kółko i w kółko, aż w końcu wszyscy zapominają o polskich książkach (no dobra, nie wszyscy, przesadziłam). Sama właśnie z tego powodu czytam mało Polaków, a tych, których chcę przeczytać, potrafię wymienić na palcach jednej ręki w przeciwieństwie do autorów z zagranicy. Czy to kiedyś się zmieni? Wątpię.
5. Bo nie.
I tyle. I po co to roztrząsać?
W momencie, gdy myślę o tym powodzie, w mojej głowie pojawia się mnóstwo argumentów, by go obalić, ale doskonale wiem, że wiele ludzi zraża się do polskich autorów właśnie przez książki omawiane na języku polskim. Często Sienkiewicz, Żeromski czy inny Reymont odstraszają nas od rodzimych dzieł i sprawiają, że kojarzymy je tylko i wyłącznie z przymusem czytania. A że Krzyżacy dalej śnią nam się po nocach, to zdecydowanie nie mamy ochoty na książkę z polskim nazwiskiem na okładce.
Moją pierwszą kupioną książką wydaną przez Polaka była bodajże Achaja Ziemiańskiego. Kupiłam pierwszy tom, pośmiałam się i stwierdziłam, że chyba gorszej książki nie czytałam, no ale od razu pobiegłam do księgarni po kolejny, bo przecież może okazać się lepszy, prawda? Nie, był tylko gorszy, ale to nic - wtedy zaczęła się moja przygoda z Wiedźminem, chociaż ją i także później przerwałam. Nie spodobała się nam jakaś książka? To może zamiast zrażać się na wieki i wytaczać wojnę polskim autorom, po prostu sięgniemy po kolejną, a potem jeszcze jedną? Eh, do trzech razy sztuka, tak to szło, co nie?
3. Bo niby to pisane po polsku, a jednak nie.
Nie wiem, czy zauważyliście, ale jest naprawdę duża różnica między polskim tłumaczonym, a tym oryginalnym (nie mam pojęcia, jak to inaczej określić). Szczególnie tę różnicę w widać w fantastyce - polscy pisarze często stylizują specjalnie język oraz też wydaje mi się, że piszą z większą swobodą, co można zauważyć w dialogach. Przez to osobom nieprzyzwyczajonym do takiego stylu, może on wydawać się trudny i tym samym przywodzić na myśl lektury i znienawidzonych Krzyżaków
4. Bo zagraniczne książki opanowały rynek.
Smutna prawda. Mimo ostatniej mody na pisanie książek i promowanie artystów z ojczyzny ciągle wydaje się więcej tych zagranicznych pisarzy. I to one mimo wszystko mają lepszą reklamę, dzięki której ludzie je kupują, część z nich później je recenzuje i tak w kółko i w kółko, aż w końcu wszyscy zapominają o polskich książkach (no dobra, nie wszyscy, przesadziłam). Sama właśnie z tego powodu czytam mało Polaków, a tych, których chcę przeczytać, potrafię wymienić na palcach jednej ręki w przeciwieństwie do autorów z zagranicy. Czy to kiedyś się zmieni? Wątpię.
5. Bo nie.
I tyle. I po co to roztrząsać?
A wy co sądzicie o polskich autorach? Czytacie ich czy nie? Moim zdaniem najważniejsze jest nie popadanie ze skrajności w skrajność i po prostu czytanie tego, co się lubi :).