Jus Accardo pisze paranormalne romanse dla młodzieży, a także powieści z gatunku urban fantasy. Urodzona w Nowym Jorku mieszka z dala od miasta z mężem, trzema psami, a czasami także z zaprzyjaźnionym niedźwiedziem Oswaldem. Kiedy nie pisze, pracuje jako wolontariuszka w pobliskim schronisku dla zwierząt albo oddaje się pasji kulinarnej.
Deznee Cross to rozpuszczona nastolatka, która w okolicy jest dosyć znana ze swoich szalonych wyczynów. Dez nie pamięta matki. Jest wychowywana tylko przez wiecznie zapracowanego ojca, nie mającego dla córki wiele czasu, przez co dziewczyna lubi go denerwować na różne sposoby. Więc gdy niespodziewanie spotyka Kale'a, tajemniczego chłopaka, którego ścigali dziwni faceci, postanawia sprowadzić go do domu, by jeszcze bardziej wkurzyć ojca. Jednak Kale w jej obecności zachowuje się podejrzanie, a Dez nabiera coraz większych wątpliwości. Wtedy wraca jej ojciec i chłopak zupełnie traci panowanie nad sobą...
Na początku chciałam zaznaczyć, że książkę przeczytałam i zrecenzowałam w ramach Book Tour'u organizowanego przez KittyAillę. Stąd też wyjątkowo w poście pojawia się zdjęcie książki zrobione przeze mnie ;) Muszę przyznać, że fabuła Dotyku niezwykle mnie zaintrygowała. Wiem, że motyw osoby, która za pomocą dotyku zabija był już wykorzystany w literaturze (chociaż Dotyk Julii nie spodobał mi się za bardzo i połowy nie pamiętam, więc nie mam porównania), ale mimo to byłam szalenie ciekawa tej książki. Podświadomie czułam, że czeka mnie dobra fantastyka z elementami sensacji i odrobiną romansu.
Szczerze polubiłam postać Kale'a. To chłopak, który od urodzenia przebywał w Denazen, organizacji wykorzystującej ludzi o specjalnych umiejętnościach jako broń. Żył w zamknięciu i tylko w czasie misji mógł opuszczać swoją "klatkę". Nie jest obeznany z nowinkami technicznymi, nie zna popularnych filmów ani też po prostu nie wie, jak to jest być wolnym człowiekiem i dopiero uczy się świata. Niejednokrotnie rozmieszało mnie to, co powiedział, szczególnie że wynikało to z jego niewiedzy. Polubiłam także kuzyna Dez, który był taką mega pozytywną postacią, oraz, o dziwo, Alexa, chociaż był takim zapatrzonym w siebie bucem. Za to Deznee po prostu idealnie sprawdziła się w roli rozpuszczonej nastolatki i totalnie nie mogłam ścierpieć tej bohaterki. Nie mogę podejść jej kreacji obiektywnie i nie widzę w niej żadnych zalet. Zachowywała się jak Mary Sue i jedno z wydarzeń w książce po prostu utwierdziło mnie w tej opinii.
Dotyk to książka obfitująca w pędzącą akcję i masę wydarzeń. Z jednej strony było to wielką zaletą, bo czytało się ją niesamowicie szybko, mi samej zajęło to niecałe dwa dni, ale z drugiej - czasami miałam wrażenie, że wszystko działo się zbyt szybko, potrzebowałam chwili wytchnienia. Sam styl autorki jest taki, jak lubię, czyli prosty i lekki, więc tym bardziej tej książki nie da się nie przeczytać w ekspresowym tempie. Zaś zakończenie pozostawia nutkę niedosytu, aż chce się przeczytać kolejny tom.
Podsumowując, Dotyk to lekki paranormal romance z dobrą fabułą i galopującą akcją. To idealna książka nawet dla tych, którzy nie przepadają za typową fantastyką. Zapewnia świetną rozrywkę na kilka godzin, wręcz nie można oderwać się od stron.
Wyzwania:
Kocioł wiedźmy
Czytam fantastykę
"On nie tylko patrzył, on widział. Jak nikt nigdy. To działało jak narkotyk. Potrzebowałam więcej i więcej. To mnie trochę przerażało. Kale dawał mi coś, czego nigdy nie miałam dosyć. Dawał mi nirwanę."
Na początku chciałam zaznaczyć, że książkę przeczytałam i zrecenzowałam w ramach Book Tour'u organizowanego przez KittyAillę. Stąd też wyjątkowo w poście pojawia się zdjęcie książki zrobione przeze mnie ;) Muszę przyznać, że fabuła Dotyku niezwykle mnie zaintrygowała. Wiem, że motyw osoby, która za pomocą dotyku zabija był już wykorzystany w literaturze (chociaż Dotyk Julii nie spodobał mi się za bardzo i połowy nie pamiętam, więc nie mam porównania), ale mimo to byłam szalenie ciekawa tej książki. Podświadomie czułam, że czeka mnie dobra fantastyka z elementami sensacji i odrobiną romansu.
Szczerze polubiłam postać Kale'a. To chłopak, który od urodzenia przebywał w Denazen, organizacji wykorzystującej ludzi o specjalnych umiejętnościach jako broń. Żył w zamknięciu i tylko w czasie misji mógł opuszczać swoją "klatkę". Nie jest obeznany z nowinkami technicznymi, nie zna popularnych filmów ani też po prostu nie wie, jak to jest być wolnym człowiekiem i dopiero uczy się świata. Niejednokrotnie rozmieszało mnie to, co powiedział, szczególnie że wynikało to z jego niewiedzy. Polubiłam także kuzyna Dez, który był taką mega pozytywną postacią, oraz, o dziwo, Alexa, chociaż był takim zapatrzonym w siebie bucem. Za to Deznee po prostu idealnie sprawdziła się w roli rozpuszczonej nastolatki i totalnie nie mogłam ścierpieć tej bohaterki. Nie mogę podejść jej kreacji obiektywnie i nie widzę w niej żadnych zalet. Zachowywała się jak Mary Sue i jedno z wydarzeń w książce po prostu utwierdziło mnie w tej opinii.
Dotyk to książka obfitująca w pędzącą akcję i masę wydarzeń. Z jednej strony było to wielką zaletą, bo czytało się ją niesamowicie szybko, mi samej zajęło to niecałe dwa dni, ale z drugiej - czasami miałam wrażenie, że wszystko działo się zbyt szybko, potrzebowałam chwili wytchnienia. Sam styl autorki jest taki, jak lubię, czyli prosty i lekki, więc tym bardziej tej książki nie da się nie przeczytać w ekspresowym tempie. Zaś zakończenie pozostawia nutkę niedosytu, aż chce się przeczytać kolejny tom.
"Patrzenie jego oczami stanowiło dla mnie pouczające doświadczenie. Pierwszy zachód słońca, pierwsze lody czekoladowo-miętowe, pierwsze wyjście do kina. Za każdym razem czułam nowy przypływ życia. Proste rzeczy, które traktujemy jako oczywiste, dla niego są nowe i ekscytujące. I dzięki temu również mnie się takie wydają"
Podsumowując, Dotyk to lekki paranormal romance z dobrą fabułą i galopującą akcją. To idealna książka nawet dla tych, którzy nie przepadają za typową fantastyką. Zapewnia świetną rozrywkę na kilka godzin, wręcz nie można oderwać się od stron.
Wyzwania:
Kocioł wiedźmy
Czytam fantastykę
Ile błędów, jak mogłaś.
OdpowiedzUsuńO! Jak dobrze słyszeć tyle miłych słów, bo do Book Touru też się zgłosiłam i już nie mogę się doczekać, aż książka wpadnie w moje ręce. :D
OdpowiedzUsuńParanormal romance? To zdecydowanie coś dla mnie :D świetna recenzja :*
OdpowiedzUsuńChodzi za mną ta książka ;D
OdpowiedzUsuńMuszę ją przeczytać *-*
Pozdrawiam
http://coraciemnosci.blogspot.com/
Nie przepadam za paranormal romance, także nie dla mnie... Ale Twoją recenzję czytało się bardzo przyjemnie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :) Przy gorącej herbacie
Cieszę się, że ci się podobało :)
OdpowiedzUsuńCzekam na informację o przesłaniu książki dalej dniu wysłania jej pocztą :)
Generalnie za romansami paranormalnymi nie przepadam, ale na "Dotyk" jakoś mam ochotę.
OdpowiedzUsuńBo kocham czytać!
Uwielbiam fantastykę i takie lekkie książki, z chęcią bym ją przeczytała :)
OdpowiedzUsuńNominowałam Cię do LBA -> http://wer-pozeraczkaksiazek.blogspot.co.at/2015/10/liebster-blog-awards-3.html
Mam ochotę na tą książkę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Nie wiem skąd, ale kojarzę ten tytuł. Z paranormal romance chyba już wyrosłam, niemniej jednak, bardzo przyjemnie czytało się Twoją recenzję
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Blondie in Wonderland
To raczej nie książka dla mnie, poza tym temat wydaje mi się już oklepany - nie tyle co przypomina, a raczej po opisie wydaje mi się niemal taki sam, jak "Dotyk Julii", który zresztą przywodzi na myśl "X-menów"... Ale na przyszłość będę pamiętała o twojej pozytywnej opinii, jeśli natknę się na tę książkę. :)
OdpowiedzUsuńocean-slow.blogspot.com
Lubię taki książki, zwłaszcza jeśli ciągle się w nich coś dzieje -na pewno po nią sięgnę :)
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja, a książkę przeczytam, bo bardzo mnie ciekawi, jak został przedstawiony motyw zabijania dotykiem. Czytałam trylogię Tahereh Mafi o podobnej historii, ale ona bardzo mi się spodobała (dwie pierwsze części, trzeciej nie czytałam) i mam nadzieję, że w stosunku do tej odniosę podobne odczucia :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Mi ta książka nie za bardzo przypadła do gustu, z tego co pamiętam nie dotarłam nawet do połowy. Chyba po prostu nie moje klimaty :)
OdpowiedzUsuń