Gail McHugh, Amber, 591, Akurat
★★★★★★★★★☆
|
Gail McHugh to autorka Collide i Pulse - powieści, które przez wiele tygodni gościły na liście bestsellerów "The New York Times". Czekoladoholiczka, odkąd sięga pamięcią uwielbia wymyślać romantyczne historie. Mama trójki dzieci i od ponad piętnastu lat szczęśliwa żona.
Naprawdę bardzo chciałam przeczytać tę książkę, a to głównie dlatego, że wiem, jaką świetną pisarką jest Gail McHugh. Miałam okazję poznać ją i jej możliwości przy Collide i Pulse, które, mimo że nieco wtórne, mnie oczarowały. To właśnie za sprawą tych książek miałam wielką ochotę na kolejne książki tej autorki, dlatego wielce się ucieszyłam, gdy zobaczyłam, że w tym roku wychodzi Amber - pierwszy tom cyklu Torn Hearts.
Amber Moretti została dotkliwie dotknięta przez los. Przez lata zmieniała ośrodki wychowawcze, trafiała do nowych rodzin, które zaraz potem oddawały ją z powrotem, aż w końcu trafiła na tę właściwą, która dała jej szansę. Za ich sprawą udaje się na uniwersytet, w którym sami kiedyś studiowali. To właśnie tam Amber przez przypadek poznaje Brocka i Rydera - dwóch najlepszych przyjaciół, którzy w zupełnie odmienny sposób zabiegają o jej uwagę.
Nie da się ukryć, że początek Amber nie zachwyca czytelnika. Po całkiem intrygującym prologu, który był zapowiedzią naprawdę dobrej książki, następuje chyba najgorszy pierwszy rozdział w historii najgorszych pierwszych rozdziałów. Autorka po prostu poszła po najmniejszej linii oporu - przypadkowe wpadnięcie na chłopaka, wzdychanie do jego urody, a potem oburzenie się na jego docinki o wyraźnym seksualnym podtekście, czy aby to nie brzmi znajomo? Dodajmy do tego jeszcze fakt, że Amber w ciągu jednego rozdziału zdążyła pozachwycać się wyglądem dwóch facetów i zrobiła to w naprawdę oklepany sposób. Straciłam nadzieję na dobrą lekturę, ale na szczęście książka nie okazała się być taka zła jak sam początek.
Byłam zaskoczona tym, gdy okazało się, że główna bohaterka to kawał twardej babki. Amber jest silna, pewna siebie i potrafi odpyskować w każdej chwili. Jednak traumatyczne wydarzenia, przez jakie musiała przejść w dzieciństwie, nie przeszły bez echa. W ich efekcie otoczyła się emocjonalnym murem, nie dopuszczając do siebie faktu istnienia czegoś takiego jak uczucia. Moretti nie wie, czym jest miłość, nie wie, czy potrafi kogokolwiek pokochać, ale za sprawą pojawienia się Brocka i Rydera zaczynają kiełkować w niej jakieś emocje. Ich kreacja jest co prawda oparta na schemacie uroczy sportowiec oraz niegrzeczny chłopiec, ale na kanwie tych stereotypów autorka dodaje coś od siebie i konsekwentnie prowadzi bohaterów. Dzięki temu stają się pełnowymiarowi, chociaż szkoda, że ciągle brakuje im trochę do pełnej oryginalności.
Już opis zapowiada, że szkieletem tej książki jest trójkąt - zabieg szczerze znienawidzony przez czytelników, a z niewiadomych powodów bardzo uwielbiany przez autorów. Cieszę się, że mimo moich obaw Gail McHugh sobie z nim bardzo dobrze poradziła. Relacja Amber, Brocka i Rydera jest pełna namiętności, pożądania czy fascynacji, miejscami nieco mroczna i trochę niepokojąca. Z mieszanką fascynacji i lekkiego strachu obserwowałam, w jaką stronę podąża ta cała historia - miejscami nieco mroczna i trochę niepokojąca, przyprawiająca o zawrót głowy i pełna wielu skrajnych emocji.
Amber to odważna książka, która sprawia, że czytelnik z przyspieszonym biciem serca przewraca kolejną stronę, a samo zakończenie wprawia go w wielkie oszołomienie i niedowierzanie. Szczerze polecam!
Naprawdę bardzo chciałam przeczytać tę książkę, a to głównie dlatego, że wiem, jaką świetną pisarką jest Gail McHugh. Miałam okazję poznać ją i jej możliwości przy Collide i Pulse, które, mimo że nieco wtórne, mnie oczarowały. To właśnie za sprawą tych książek miałam wielką ochotę na kolejne książki tej autorki, dlatego wielce się ucieszyłam, gdy zobaczyłam, że w tym roku wychodzi Amber - pierwszy tom cyklu Torn Hearts.
Amber Moretti została dotkliwie dotknięta przez los. Przez lata zmieniała ośrodki wychowawcze, trafiała do nowych rodzin, które zaraz potem oddawały ją z powrotem, aż w końcu trafiła na tę właściwą, która dała jej szansę. Za ich sprawą udaje się na uniwersytet, w którym sami kiedyś studiowali. To właśnie tam Amber przez przypadek poznaje Brocka i Rydera - dwóch najlepszych przyjaciół, którzy w zupełnie odmienny sposób zabiegają o jej uwagę.
Nie da się ukryć, że początek Amber nie zachwyca czytelnika. Po całkiem intrygującym prologu, który był zapowiedzią naprawdę dobrej książki, następuje chyba najgorszy pierwszy rozdział w historii najgorszych pierwszych rozdziałów. Autorka po prostu poszła po najmniejszej linii oporu - przypadkowe wpadnięcie na chłopaka, wzdychanie do jego urody, a potem oburzenie się na jego docinki o wyraźnym seksualnym podtekście, czy aby to nie brzmi znajomo? Dodajmy do tego jeszcze fakt, że Amber w ciągu jednego rozdziału zdążyła pozachwycać się wyglądem dwóch facetów i zrobiła to w naprawdę oklepany sposób. Straciłam nadzieję na dobrą lekturę, ale na szczęście książka nie okazała się być taka zła jak sam początek.
Byłam zaskoczona tym, gdy okazało się, że główna bohaterka to kawał twardej babki. Amber jest silna, pewna siebie i potrafi odpyskować w każdej chwili. Jednak traumatyczne wydarzenia, przez jakie musiała przejść w dzieciństwie, nie przeszły bez echa. W ich efekcie otoczyła się emocjonalnym murem, nie dopuszczając do siebie faktu istnienia czegoś takiego jak uczucia. Moretti nie wie, czym jest miłość, nie wie, czy potrafi kogokolwiek pokochać, ale za sprawą pojawienia się Brocka i Rydera zaczynają kiełkować w niej jakieś emocje. Ich kreacja jest co prawda oparta na schemacie uroczy sportowiec oraz niegrzeczny chłopiec, ale na kanwie tych stereotypów autorka dodaje coś od siebie i konsekwentnie prowadzi bohaterów. Dzięki temu stają się pełnowymiarowi, chociaż szkoda, że ciągle brakuje im trochę do pełnej oryginalności.
Już opis zapowiada, że szkieletem tej książki jest trójkąt - zabieg szczerze znienawidzony przez czytelników, a z niewiadomych powodów bardzo uwielbiany przez autorów. Cieszę się, że mimo moich obaw Gail McHugh sobie z nim bardzo dobrze poradziła. Relacja Amber, Brocka i Rydera jest pełna namiętności, pożądania czy fascynacji, miejscami nieco mroczna i trochę niepokojąca. Z mieszanką fascynacji i lekkiego strachu obserwowałam, w jaką stronę podąża ta cała historia - miejscami nieco mroczna i trochę niepokojąca, przyprawiająca o zawrót głowy i pełna wielu skrajnych emocji.
Amber to odważna książka, która sprawia, że czytelnik z przyspieszonym biciem serca przewraca kolejną stronę, a samo zakończenie wprawia go w wielkie oszołomienie i niedowierzanie. Szczerze polecam!
Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki dziękuję Wydawnictwu Akurat.
Tyle razy słyszałam już o tej pisarce, a jakoś nigdy nie sięgnęłam po jej książki. Wiem, że muszę to zmienić, ale zawsze brakuje mi czasu. Amber zachwyciła mnie odkąd zobaczyłam tą piękną okładkę i świetny opis. Twoja recenzja jeszcze bardziej mnie do niej nzachęciła, więc cieszę się, że w najbliższym czasie będę mieć okazję żeby ją przeczytać :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
swiat-pelen-liter.blogspot.com
Już na kilku blogach spotkałam się z recenzją tej książki i nie mogę się doczekać aż ją dorwę ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Rav http://swiatraven.blogspot.com/
Zawsze denerwuję się na kiepskie początki, ale daję szansę, aby temat doszedł do jakiegoś rozwinięcia. Dobrze, że też się nie zniechęciłaś. :) Słyszałam ostatnio o tej książce i nawet mnie zainteresowała, więc przeczytam, gdy natrafi się okazja. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńwww.majuskula.blogspot.com
Było pikantnie, jestem bardzo ciekawa co będzie dalej, bo końcówka mnie zmroziła!
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa tej pozycji :)
OdpowiedzUsuńhttp://recenzjeparabatai.blogspot.com/
Nie powinnaś tego czytać... pożycz kiedyś XD
OdpowiedzUsuńSerio?
UsuńNie wiem o co pytasz xD
UsuńOponie o "Amber" krążą różne i cieszę się, że Tobie przypadła do gustu. Czekam aż dotrze do mnie w ramach book tour i będę mogła sama dokonać jej analizy. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń"Amber" to raczej nie książka dla mnie, więc odpuszczę ją sobie ;)
OdpowiedzUsuńNa razie czekają na mnie na półce dwie nieprzeczytane książki Gail McHugh, więc za ''Amber'' się nie biorę. Ale jeśli (jak mam nadzieję) mi się spodobają, to z pewnością i po tę książkę sięgnę. Tylko ten trójkącik mnie niepokoi...
OdpowiedzUsuńCoś mnie ciągnie do tej książki, ale ten trójkąt naprawdę odpycha... z reguły nawet nic nie mam do tego motywu, ale tutaj wydaje mi się jakiś oklepany :P Pewnie kiedyś przeczytam, by wyrobić sobie opinię ^_^
OdpowiedzUsuń