„Hard Beat. Taniec nad otchłanią” K. Bromberg
352 str. // Wydawnictwo Editio // PREMIERA 28.09
★★★★☆☆☆☆☆☆
|
- Jeśli tak łatwo przychodzi ci odruchowe wypowiadanie tych słów, to gdy się zawahasz, gdy nie powiesz automatycznie „kocham cię”, bo będziesz tak przytłoczony tym, co usłyszałeś od dziewczyny... to chyba będzie oznaczało, że to czujesz.
W końcu przyszła pora, by poznać losy brata Rylee (bohaterki pierwszych trzech tomów serii Driven), Tannera Thomasa. Jest on korespondentem wojennym, a jego praca wiąże się z wielkim niebezpieczeństwem. Któregoś dnia podczas jednej z akcji ginie Stella - wieloletnia partnerka zawodowa oraz przyjaciółka. Targany bólem oraz poczuciem winy za jej śmierć próbuje na nowo rzucić się w wir pracy. Wszystko się komplikuje, gdy jako nowy fotograf zostaje mu przydzielona zupełnie niedoświadczona Beaux, a on nie ma ochoty bawić się w niańczenie kolejnej osoby.
Zacznę od tego, że chociaż jest to siódmy tom z serii Driven, to jednak znajomość poprzednich części nie jest w ogóle potrzebna. Co prawda Colton i Rylee pojawiają się na stronach powieści, ale tylko na chwilę i znajomość ich przeszłości nie jest potrzebna czytelnikowi.
Bromberg postawiła na dosyć niekonwencjonalne zagranie i głównym narratorem romansu uczyniła mężczyznę, czy słusznie? No cóż, przed przeczytaniem Hard Beat moje wyobrażenie na temat Tannera opierało się jedynie na tym, jak opisała go Rylee, czyli w głowie miałam obraz nieco nadopiekuńczego brata, a po przeczytaniu tej książki zmieniło się o sto osiemdziesiąt stopni. Wyszło na jaw, że Tanner to straszny buc! Okazał się bardzo arogancki, zapatrzony w sobie, a jego traktowanie Beaux pozostawiało wiele do życzenia. Wkurzało mnie to, że w sumie jej nie lubił, miał jej dosyć, ale i tak gdy na chwilę się pojawiała, zupełnie o tym zapominał i zaczynał ją podziwiać. Głównie z tego powodu czytanie tej książki było męką i miałam ochotę ją rzucić w kąt.
Beaux na początku nie polubiłam. Ja rozumiem, że w sumie romans rządzi się swoimi prawami, ale kto się pcha do łóżka nieznajomemu facetowi? Później ich sytuacja jeszcze bardziej się skomplikowała i no nie potrafiłam jej polubić. Jednak im bardziej Tanner zachowywał się jak ostatni dupek, tym bardziej zaczynałam ją rozumieć i darzyć większą sympatią. Bardzo brakowało mi rozdziałów z jej punktu widzenia, chciałam ją naprawdę poznać, a nie tylko widzieć ją tak, jak widział ją Thomas.
Nie mogę narzekać na fabułę, a szczególnie tło wydarzeń. Przeniesienie akcji na okrutny Bliski Wschód i pokazanie z czym wiąże się praca reportera wojennego to moim zdaniem strzał w dziesiątkę. Poza tym muszę napisać, że opis na okładce wprowadza nieco w błąd; sama byłam lekko skonfundowana i nie wiedziałam, o co chodzi. Otóż Stella nie była narzeczoną Tannera - byłą dziewczyną, przyjaciółką i fotografem, z którym pracował, tak, ale nie narzeczoną. Trochę dziwi mnie to, że kilki recenzentów też ją tak nazywało.
Podsumowując, Hard Beat. Taniec nad otchłanią mnie nie powaliło na kolana. Gdyby nie to, że miałam wgląd w myśli Tannera, który wywarł na mnie negatywne wrażenie, i gdyby narratorem została Beaux może moja ostateczna ocena byłaby znacznie lepsza.
Za możliwość przeczytania oraz zrecenzowania książki dziękuję Grupie Wydawniczej Helion.
Uwielbiam Bromberg :) Dokładnie i ten nieszczęsny błąd na okładce też zwrócił moją uwagę :)
OdpowiedzUsuńChciałabym przeczytać książkę osadzoną w klimacie wojny na Bliskim Wschodzie, ale... oby to nie był romans. A przynajmniej nie taki, gdzie główny bohater jest bucem. Może kiedyś znajdę jakąś powieść, która będzie odpowiadać moim wymaganiom. :p
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Królowa Książek.
Ojj książka zupełnie nie w moich klimatach. Nie przepadam za erotykami i raczej staram się je omijać, więc ten tytuł sobie odpuszczę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Amanda Says