„Rycerz Siedmiu Królestw” George R.R. Martin

sobota, kwietnia 25, 2015


 Autor: George R.R. Martin
Tytuł: Rycerz Siedmiu Królestw
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Liczba stron: 357

George'a R.R. Martina znają chyba wszyscy. Ten, lubujący się w uśmiercaniu głównych bohaterów, pisarz sprzedał niezliczoną ilość egzemplarzy jego najpopularniejszej sagi Pieśni Lodu i Ognia. Na jej podstawie został nakręcony serial, który również bije rekordy popularności. Martin ma wielu zagorzałych fanów, ale także równie wielu przeciwników jego twórczości. Ja zdecydowanie zaliczam się do tej pierwszej grupy, bo kiedy już raz wejdzie się do świata wykreowanego przez tego pana, chyba już nie ma z niego odwrotu.

Jako wielbicielka wszystkiego, co wyjdzie spod pióra Martina, nie mogłam przejść obojętnie obok Rycerza Siedmiu Królestw, gdy zobaczyłam go na półce w bibliotece. Nazwisko autora i okładka przyciągnęły mnie jak magnes, a później poszło już tylko z górki, a samą książkę pochłonęłam w kilka dni. Trzeba zaznaczyć, że nie jest to kolejna cegła, napakowana ogromną ilością bohaterów i wątków, w których ciężko jest się połapać. Książka ta docelowo pewnie została  przeznaczona dla fanów sagi, ale ktoś, kto nie miał wcześniej z nią styczności, też spokojnie może ją przeczytać.

- Mości książę, czy to po rycersku?
- Bogowie odpowiedzą nam na to pytanie.”

Rycerz Siedmiu Królestw to zbiór trzech opowiadań, których akcja dzieje się kilkadziesiąt lat przed wydarzeniami opisanymi w pierwszym tomie sagi. Ich głównym bohaterem jest Dunk, giermek sir Arlana, który tuż przed swoją śmiercią pasował go na rycerza. Młody wędrowny rycerz, znany już jako sir Duncan Wysoki, postanawia spróbować swoich sił w najbliższym turnieju rycerskim organizowanym przez Lorda Ashford. Tam spotyka chłopaka z ogoloną głową o imieniu Jajo a także piękną lalkarkę, Tanselle, która maluje mu tarczę. Po niefortunnie zakończonym turnieju Dunk wraz z Jajem jako giermkiem wyrusza na trakt, by wieść życie godne wędrownego rycerza.

Ten, kto tańczy ze smokami, musi się liczyć z tym, że spłonie.”

Rycerz Siedmiu Królestw łączy to wszystko, co lubię w książkach Martina. W pierwszym opowiadaniu, Wędrowny rycerz,  na pierwszy plan wysuwa się turniej rycerski i pierwsze problemy Dunka, jako świeżo pasowanego rycerza. Nie ma tu za wiele wątków i za to właśnie je polubiłam. Było takie proste, bez różnych zawirowań w fabule i wprowadzało powoli w świat Westeros. W Zaprzysiężonym mieczu  za to Dunk ma do rozwiązania konflikt między ser Eustacem Osgreyem a lady Webber. Akurat ta historia mnie trochę nudziła i najmniej podobała mi się ze wszystkich. Za to opowiadanie Tajemniczy rycerz podobało mi się najbardziej i jest to zdecydowanie mój faworyt. Mamy tutaj skromny turniej rycerski organizowany z okazji ślubu lorda Butterwella i na dodatek ktoś pragnie śmierci naszego kochanego Dunka. Ustawiane pojedynki, tajemnicze zaginięcie smoczego jaja oraz znowu pojawiające się monety z wizerunkiem uzurpatora, Daemona Blackfyre'a to tylko namiastka tego, co znajdziemy w tym opowiadaniu!

Wędrowny rycerz jest najprawdziwszym rycerzem, Dunk.”

Para kompanów tworzy bardzo zgrany duet. Dunk, imponujący wszystkim swoim wzrostem, nie miał łatwego startu. Urodził się i wychowywał w Zapchlonym Tyłku, gdzie musiał kraść i kłamać, żeby przeżyć. To prosty młodzieniec, lekko przygłupi, ale wiernie oddany wartościom, jakie wpoił mu ser Arlan. W świecie, rządzącym przez chciwość i pychę, on jeden zachował swój honor. Jajo zaś to szlachetnie urodzony chłopak, posiadający wiedzę, jakiej Dunk nie zdobył. Jest świetnie obyty we wszystkich rodach zamieszkujących Westeros, ale przy tym równie bardzo arogancki i pyskaty. Przeżywając razem liczne przygody, staną się dwójką dobrych przyjaciół, a przy tym nauczą się czegoś od siebie. Za to czytelnik, obyty już ze Pieśnią Lodu i Ognia, będzie w nich widział legendarnego Lorda Dowódcę Gwardii Królewskiej oraz króla Siedmiu Królestw.

Inni rycerze służą lordom, którzy troszczą się o ich utrzymanie albo którzy nadali im ziemię, my zaś służymy tylko tym, którym pragniemy służyć, tym, w których sprawę wierzymy. Każdy rycerz ślubuje, że będzie bronił słabych i niewinnych, ale uważam, że to my najwierniej przestrzegamy tej przysięgi.”

Rycerz Siedmiu Królestw to nie tylko opowiastka o rycerza, pannach i turniejach. Martin poruszył w tej książce bardzo istotną kwestie. Jak być ciągle lojalnym swoim wierzeniom, ślubom, kiedy zostają one poddane próbie? Dunk miał możliwość zostać jednym z domowych rycerzy księcia Maekara w Summerhall, ale odmówił. Będąc na służbie u Osgreya, przez oszustwo swego pana chciał od niego odejść, mimo to jednak pozostał mu wierny i postarał się zażegnać jego konflikt z lady Webber. Ser Uthor zaproponował młodemu rycerzowi pewien układ. Mieli razem wędrować i brać udział w różnych pojedynkach, gdzie to Dunk miał być zawsze pokonany. Miało to im zapewnić ogromną ilość pieniędzy z zakładów, gdyż niemożliwym byłoby, żeby starzec mógł pokonać takiego olbrzyma jak chłopak. Ten jednak znowu się nie zgodził na taką propozycję. Dunk wielokrotnie mógł wybrać krótszą drogę do wiecznej chwały czy też fortuny, ale zawsze twardo obstawiał przy swoim. W moim mniemaniu Martin stworzył rycerza idealnego – skromnego, który doskonale odróżnia dobro od zła.

Słowa to wiatr, Jajo. Pozwól, by przepływały obok ciebie.”

Tę książkę polecam zdecydowanie wszystkim fanom fantastyki. Znajdą w niej wszystko, co dobre i znane w książkach tego amerykańskiego pisarza. Jeśli ktoś czytał już Grę o tron i pozostałe części, będzie to doskonałe uzupełnienie sagi. Zaś jeśli nie, można traktować to też jako wprowadzenie do tego uniwersum. Ja z chęcią poczytałabym jeszcze trochę więcej opowiadań o perypetiach Dunka i Jajo. 

Wyzwania:
Czytam fantastykę
Przeczytam tyle, ile mam wzrostu

12 komentarzy:

  1. Nie jestem przekonana, co do takich książek. Przerażają mnie. Jednak myślę, że pewnie gdybym sięgnęła po jakąś taką, to nie mogłabym się oderwać.
    Świetna recenzja.

    OdpowiedzUsuń
  2. Taka mała odskocznia od Gry o Tron. Lubię i to bardzo.

    http://zakurzone-stronice.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem wielka fanką zarówno książek jak i serialu. Kocham wszystko, co wyjdzie spod pióra Martina, również tę książkę :D

    Obserwuję :)
    http://ksiazkoweimperium-recenzje.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Już postanowiłam, ze niedługo zabieram się za czytanie książek, które wyszły spod pióra tego pisarza.

    Pozdrawiam:*
    http://klaudiaczytarecenzuje.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Pana Martina jeszcze nie znam. No, przynajmniej jeśli chodzi o literaturę, bo samo nazwisko jest mi bardzo dobrze znane. Trzeba by w końcu się wziąć za czytanie jakiejś jego powieści - w końcu można go podpisać jako jednego z kultowych pisarzy fantastyki. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Cóż, coś mi świtta z tymi inicjałami.... Ach, już wiem, Gra o tron czyż nie? Mam właśnie Grę... w planach i kto wie, jeśli mi się spodoba, być może sięgnę i po to. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Na temat książki rozpisałaś się niesamowicie, ciekawie ją przedstawiłaś. mimo to wątpię, że ją przeczytam. Nie moje klimaty :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Za twórczość Martina zabieram się już od dłuższego czasu i trochę przerażam mnie ilość książek, które wyszły spod jego pióra i które powinnam znać. Myślisz, że te opowiadania są dobrym wstępem do poznania Pieśni Lodu i Ognia?

    OdpowiedzUsuń
  9. Moja koleżanka z klasy zaczytuje się w tej serii,a ja już od dłuższego czasu chcę ją zapoznać.Świetna recenzja ! ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Kurcze, nie lepiej byłoby, gdyby Dżordż Ar Ar zajął się pisaniem kolejnego tomu sagi, który już odwleka od kilku lat? ;) Myślę że tym bardziej ucieszyłby fanów.

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie przepadam za twórczością Martina. Nic do niego nie mam, po prostu nie leży mi jego styl ;) "Gra o tron" mnie bardziej drażniła, niż dostarczała przyjemności, dlatego postanowiłam sobie odpuścić czytanie jego książek.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz!

Obsługiwane przez usługę Blogger.