„Załącznik” Rainbow Rowell

413 str. // HarperCollins Polska //  ★★★★★★★★★☆

„- Nic mi się nie udaje, odkąd uznałem, że moje życie jest do niczego.
- Bo było do niczego.
- Mnie się podobało.
- To dlaczego tak bardzo starasz się je zmienić?”

Chyba każdy czytelnik w swoim tak zwanym „dorobku czytelniczym” miał okazję poznać autora, którego książki zawsze będą mu się kojarzyć z czymś dobrym, miłym. W moim przypadku jedną z takich autorek jest Rainbow Rowell. Trochę przesadziłam z tym czasownikiem poznać, bo przed lekturą Załącznika przeczytałam tylko jedną książkę pani Tęczy. I chociaż Eleonora i Park nie była jakąś megasuper książką, to mimo to miło ją wspominam. Kojarzy mi się z taką słodką historią, ale nie tak przesadzoną jak Musimy coś zmienić. Z tego właśnie powodu sięgnęłam po najnowszą powieść tej autorki i muszę powiedzieć, że spełniła ona moje oczekiwania.

Fabuła Załącznika jest bardzo prosta i nieprzekombinowana. Lincoln pracuje jako administrator bezpieczeństwa danych. Nazwa ta może budzić podziw, kojarzyć się ze skomplikowaną i trudną pracą, polegającą na przykład na odpieraniu ataków hackerów, ale prawda jest niestety inna. Jego głównym zadaniem jest czytanie mailów dziennikarzy i wysyłanie upomnień, gdy znajdzie w tej treści coś nieodpowiedniego. Gdy Lincoln natrafia na korespondencje Beth i Jennifer, doskonale wie, że powinien je upomnieć, ale z każdym kolejnym mailem coraz bardziej wciąga się w ich pokręcony świat, aż w końcu zakochuje się w jednej z nich. I co teraz powinien zrobić? I czy w ogóle można zakochać się w kimś, kogo się teoretycznie nie zna?

Nigdy nie spodziewałam się, że nadejdzie ten moment, ale oto właśnie on jest - w końcu znalazłam książkę, w której nie było bohatera, który by mnie irytował (mam tu głównie na myśli te główne postacie). Nie wiem, jak Rainbow Rowell to zrobiła, ale jakoś udało jej się stworzyć bohaterów, których polubiłam z miejsca, od pierwszej strony, i którym wszystko wybaczałam. Lincoln i Beth byli tacy kochani i cudowni, że no po prostu nie mogłam inaczej, no nie. Totalnie mnie kupili. Pisząc o bohaterach, nie mogę oczywiście nie wspomnieć o Jennifer. Jej maile z Beth były naprawdę genialne, a poziom humoru odpowiedni - dokładnie trafił w mój gust. Bardzo sobie to cenię, bo naprawdę jest trudno napisać śmieszną książkę i wpleść ten humorystyczny akcent, tak aby pasował do treść i żeby czytelnik nie czuł się, jakby dostał cegłą w głowę.

Właśnie w tym momencie mogłabym skończyć tę recenzję i podsumować ją tylko wyrazem urocze, ale chyba wypadałoby coś jeszcze napisać. Przy recenzji Eleanory i Parka o tym nie wspominałam, ale ta autorka ma coś w sobie, że jej styl jest taki uroczy inny; prosty, ale nie za prosty. Dzięki temu książkę czyta się naprawdę szybko i przyjemnie. Tak piszę, że ta książka jest urocza, cudowna i w ogóle rozbrajająca, ale to nie tylko na tym skupiła się Rainbow Rowell. Ukazała ona z pozoru dorosłe i dojrzałe osoby, które z jakiegoś powodu trochę pogubiły się w nowej rzeczywistości i próbują znaleźć w niej swoje miejsce. 

„Załącznik” to według mnie idealna książka na lekko depresyjne jesienne wieczory. Jest takim promyczkiem światła w ciemnym tunelu. Rozgrzeje was, sprawi, że się trochę dużo pośmiejecie oraz zapomnicie o wszystkich problemach. Jest naprawdę rozbrajająca i urocza. Nie zawiedziecie się, macie moje słowo!

Za możliwość przeczytania oraz zrecenzowania książki dziękuję Wydawnictwu HarperCollins.

3 komentarze:

  1. Miałam takie same odczucia względem tego, że to książka idealna na jesień. Co prawda, Lincoln był bohaterem, który mnie nieco irytował, ale może przy okazji kolejnego podejścia go polubię. ;) Pozdrawiam! :)

    MAJUSKUŁA

    OdpowiedzUsuń
  2. Strasznie chcę przeczytać tę książkę, bo wszędzie spotykam pozytywne recenzje i właśnie sugerujące, że książka będzie tym, czego oczekuję - lekką historią z humorem na miły wieczór. :) Mam nadzieję, że uda mi się ją niedługo dorwać. :)
    Pozdrawiam,
    Amanda Says

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz!

Obsługiwane przez usługę Blogger.