„Ekspozycja” Remigiusz Mróz
![]() |
Remigiusz Mróz, Ekspozycja, 480, Filia ★★★★★☆☆☆☆☆ |
Słyszałam wiele dobrego o trylogii z komisarzem Frostem, ale moje plany co do niej określały się jedynie do może kiedyś przeczytam. Jednak los chciał, że znalazłam Ekspozycję w bibliotece i gdy tylko zobaczyłam nazwisko Mroza na grzbiecie, wpadłam w euforię (nie spodziewałam się tej książki w bibliotece) i stwierdziłam, że muszę koniecznie ją wypożyczyć. To właśnie dla tej książki rzuciłam gdzieś w kąt również wypożyczony Paragraf 22 i zaczęłam czytać.
Na początku byłam wyraźnie zainteresowana i... zadowolona. Oto mamy tajemnicze morderstwo, piękne i malownicze Tatry oraz dobry humor, czy można chcieć czegoś więcej? Niestety później zaczęło się robić coraz dziwniej, cały czas nie dowierzałam temu, co przeczytałam, i za nic w świecie nie mogłam zrozumieć, dlaczego Forst akurat tak postępuje. Najgorsze jest to, że myślałam, że akcja tej książki będzie dziać się w Polsce i że skupi się głównie na wątku kryminalnym. I wiecie, teoretycznie się skupiała, ale wyszła tego taka przygodówka pomieszana ze sensacją, której się w ogóle nie spodziewałam i na którą akurat nie miałam ochoty. Forst i Szrebska uciekają przed policją, są bici, więzieni, a w poszukiwaniu odpowiedzi przeskakują sobie pomiędzy Białorusią, Rosją i Ukrainą, a nawet Ameryką. W pewnej chwili wszystko zaczęło wydawać mi się strasznie odrealnione i nieprawdopodobne. Nigdy nie spodziewałam się, że to napiszę, ale akcja pędziła tak szybko, że aż te wydarzenia zaczęły mnie nudzić. Poza tym przed skończeniem zajrzałam na ostatnią stronę, a to był bardzo zły pomysł.
Nie jestem pewna, czy polubiłam bohaterów. No dobra, wiem na sto procent, że Forsta na pewno nie obdarzyłam sympatią. Jest połączeniem Indiany Jonesa i Jamesa Bonda. Zawsze wychodzi cało z opresji, nieważne ile razy by oberwał. Serio, mogą go skatować, a on i tak da sobie radę. Oto facet, któremu udało się uciec z rosyjskiego więzienia, a ja się pytam, jak mogło mu pójść tak łatwo? Wkurzające było też to, że lubił wyznaczać sprawiedliwość po swojemu, za uszami mając niejedno. Jeszcze chyba nigdy nie czytałam książki, w której nienawidziłabym tak bardzo głównego bohatera. Mam za to problem ze Szrebską - totalnie nie wiem, co mam o niej sądzić. Kiedy o niej myślę, pojawia się pustka w mojej głowie. Wyszła tak trochę bezosobowo i prawdopodobnie nie jest to postać, o której będę pamiętać. Jednym pozytywem jest postać Bieszyńskiego. Kiedy się pojawiał, od razu chętniej czytałam, mógłby zastąpić Forsta.
Cała fabuła to takie poplątanie z pomieszaniem i przez to, że nacisk jest kładziony głównie na akcję, zabrakło mi wolniejszego tempa odkrywania tego wszystkiego. Wszyscy się wszędzie spieszyli (no to akurat jest uzasadnione w tym wypadku), ale wydarzeń po sobie następujących i wnoszących tylko więcej sensacji było po prostu za dużo w moim odczuciu. Przez to przez większość książki, potem nagle okazuje się, że to nie jest tak, jak myśleli, zaczynają szukać od nowa, oczywiście od razu wpadają na ten trop i wszystko rozwiązuje się na ostatnich stronach. Nie mogli od razu po prostu do tego przysiąść zamiast latać sobie po krajach za wschodnią granicą? Nie zrozumcie mnie źle, to też nie jest tak, że nic mi się w tej książce nie podobało, bo właśnie polubiłam tę całą „intrygę”, ale po prostu sposób przedstawienia tej historii i kreacja bohaterów totalnie mi nie podeszły. „Ekspozycję” nawet dobrze się czyta, ma naprawdę dobre zakończenie i znajduje się w niej lekkie nawiązanie do „Kasacji” ;).
Pięć gwiazdek to pierwsza lepsza ocena, która mi przyszła do głowy. Jest prawdopodobnie trochę naciągana, ale ostatecznie myślę, że tak czy siak niższej nie potrafiłabym wystawić. Moim zdaniem „Ekspozycja” to książka idealna jako podstawa pod scenariusz jakiegoś filmu czy serialu. Przeniesienie przygód Forsta i Szrebskiej wprost świetnie nadaje się do przeniesienia na ekrany. Mi akurat nie spodobała się taka forma, bo byłam nastawiona na coś zupełnie innego. Może kiedyś sięgnę po kontynuację, nie wiem, na razie próbuję zaprzyjaźnić się z kryminałami, a nie zrazić do nich.
Na początku byłam wyraźnie zainteresowana i... zadowolona. Oto mamy tajemnicze morderstwo, piękne i malownicze Tatry oraz dobry humor, czy można chcieć czegoś więcej? Niestety później zaczęło się robić coraz dziwniej, cały czas nie dowierzałam temu, co przeczytałam, i za nic w świecie nie mogłam zrozumieć, dlaczego Forst akurat tak postępuje. Najgorsze jest to, że myślałam, że akcja tej książki będzie dziać się w Polsce i że skupi się głównie na wątku kryminalnym. I wiecie, teoretycznie się skupiała, ale wyszła tego taka przygodówka pomieszana ze sensacją, której się w ogóle nie spodziewałam i na którą akurat nie miałam ochoty. Forst i Szrebska uciekają przed policją, są bici, więzieni, a w poszukiwaniu odpowiedzi przeskakują sobie pomiędzy Białorusią, Rosją i Ukrainą, a nawet Ameryką. W pewnej chwili wszystko zaczęło wydawać mi się strasznie odrealnione i nieprawdopodobne. Nigdy nie spodziewałam się, że to napiszę, ale akcja pędziła tak szybko, że aż te wydarzenia zaczęły mnie nudzić. Poza tym przed skończeniem zajrzałam na ostatnią stronę, a to był bardzo zły pomysł.
Nie jestem pewna, czy polubiłam bohaterów. No dobra, wiem na sto procent, że Forsta na pewno nie obdarzyłam sympatią. Jest połączeniem Indiany Jonesa i Jamesa Bonda. Zawsze wychodzi cało z opresji, nieważne ile razy by oberwał. Serio, mogą go skatować, a on i tak da sobie radę. Oto facet, któremu udało się uciec z rosyjskiego więzienia, a ja się pytam, jak mogło mu pójść tak łatwo? Wkurzające było też to, że lubił wyznaczać sprawiedliwość po swojemu, za uszami mając niejedno. Jeszcze chyba nigdy nie czytałam książki, w której nienawidziłabym tak bardzo głównego bohatera. Mam za to problem ze Szrebską - totalnie nie wiem, co mam o niej sądzić. Kiedy o niej myślę, pojawia się pustka w mojej głowie. Wyszła tak trochę bezosobowo i prawdopodobnie nie jest to postać, o której będę pamiętać. Jednym pozytywem jest postać Bieszyńskiego. Kiedy się pojawiał, od razu chętniej czytałam, mógłby zastąpić Forsta.
Cała fabuła to takie poplątanie z pomieszaniem i przez to, że nacisk jest kładziony głównie na akcję, zabrakło mi wolniejszego tempa odkrywania tego wszystkiego. Wszyscy się wszędzie spieszyli (no to akurat jest uzasadnione w tym wypadku), ale wydarzeń po sobie następujących i wnoszących tylko więcej sensacji było po prostu za dużo w moim odczuciu. Przez to przez większość książki, potem nagle okazuje się, że to nie jest tak, jak myśleli, zaczynają szukać od nowa, oczywiście od razu wpadają na ten trop i wszystko rozwiązuje się na ostatnich stronach. Nie mogli od razu po prostu do tego przysiąść zamiast latać sobie po krajach za wschodnią granicą? Nie zrozumcie mnie źle, to też nie jest tak, że nic mi się w tej książce nie podobało, bo właśnie polubiłam tę całą „intrygę”, ale po prostu sposób przedstawienia tej historii i kreacja bohaterów totalnie mi nie podeszły. „Ekspozycję” nawet dobrze się czyta, ma naprawdę dobre zakończenie i znajduje się w niej lekkie nawiązanie do „Kasacji” ;).
Pięć gwiazdek to pierwsza lepsza ocena, która mi przyszła do głowy. Jest prawdopodobnie trochę naciągana, ale ostatecznie myślę, że tak czy siak niższej nie potrafiłabym wystawić. Moim zdaniem „Ekspozycja” to książka idealna jako podstawa pod scenariusz jakiegoś filmu czy serialu. Przeniesienie przygód Forsta i Szrebskiej wprost świetnie nadaje się do przeniesienia na ekrany. Mi akurat nie spodobała się taka forma, bo byłam nastawiona na coś zupełnie innego. Może kiedyś sięgnę po kontynuację, nie wiem, na razie próbuję zaprzyjaźnić się z kryminałami, a nie zrazić do nich.