„Lot nad kukułczym gniazdem” Ken Kesey

Ken Kesey, Lot nad kukułczym gniazdem, 301, Świat Książki
★★★★★★★★★★
Lot nad kukułczym gniazdem to debiutancka powieść amerykańskiego autora, Kena Keseya, powszechnie uznawana za klasykę współczesności. Powieść ta stała się jedną z najgłośniejszych i najszerzej w świecie znanych powieści amerykańskich drugiej połowy XX wieku, a film nakręcony na jego podstawie zdobył pięć Oscarów. Narratorem książki jest jeden z pacjentów szpitala psychiatrycznego, Indianin Bromden, nazywany też Wodzem Szczotą. Pozornie głuchoniemy mężczyzna opisuje, jak funkcjonuje oddział, zarządzany przez despotyczną Wielką Oddziałową, siostrę Ratched. Jego spokój zakłóca pojawienie się Randle'a Patricka McMurphy'ego. Ten hazardzista i oszust, by uniknąć odsiadki w więzieniu, postanowił udać osobę chorą psychicznie i trafić na leczenie do szpitala. Gdy zostaje tam przeniesiony, jest zdziwiony monotonnością i niesprawiedliwością panujących zasad. Postanawia zrobić wszystko, by wnieść na oddział trochę życia.

Cała powieść jest jedną wielką metaforą, a sposobów jej interpretowania jest wiele. Siostra Ratched wraz z całym personelem oddziału może symbolizować totalitaryzm, z którym chce walczyć McMurphy, ale może ona być także symbolem społeczeństwa, ciągle stawiającego innym za wysokie wymagania. Osoby przebywające w tym szpitalu w większości przypadków nie były bardzo chore, po prostu z pewnych przyczyn nie mogły spełnić niektórych wymogów, jakie narzucało im społeczeństwo i nie mogąc tego przeskoczyć, po prostu zaczęli się lękać życia. Sama Wielka Oddziałowa potrafiła wywołać u nich poczucie winy za to, jacy są lub za to jak postępują (nie zawsze niewłaściwie), więc nie potrafili się jej sprzeciwić. Siłą rzeczy bali się jej. Porządek na oddziale utrzymywała za pomocą regulaminu oraz systemu nagród i kar. 

Pojawienie się McMurphy'ego jest pewnym światełkiem w tunelu dla pacjentów. Z kryminalną przeszłością, co czyniło go w pewnym sensie społecznym wyrzutkiem, nie bał się sprzeciwiać rządom siostry Ratched czy buntować innych, a przez to szybko stał się symbolem wolności na oddziale. Można doszukiwać się podobieństw między McMurphym a autorem książki. Kesey należał do różnych subkultur, normy społeczne uważał za zbyt sztywne, a w końcu został kilkakrotnie karany za posiadanie marihuany, co nie było niebezpieczne, ale tak jak w przypadku Maca - nieakceptowalne społecznie.

Podsumowując, wiem, że ta recenzja do najdłuższych nie należy, ale nie mam pojęcia, co mogłabym jeszcze napisać o tej książce, nie spoilerując za bardzo. Uważam, że chyba każdy powinien znać jej treść - jest ona nie tylko pouczająca, ale w jakimś stopniu ciągle aktualna. Nie jest to łatwa lektura, momentami ciężko było mi przebrnąć przez niektóre fragmenty (Bromden opisuje cały oddział jako wielką działającą machinę), ale jest też bardzo absorbująca. Lot nad kukułczym gniazdem będę długo wspominać i za jakiś czas na pewno po niego sięgnę jeszcze raz. Może odkryje w nim coś nowego?

9 komentarzy:

  1. Wiele dobrego słyszałam zarówno o książce jak i ekranizacji z Jackiem Nicolsonem. Niestety, nie miałam jeszcze okazji zapoznać się z żadnym. Jednak jestem pewna, że to tylko kwestia czasu aż sięgnę po książce, gdyż lubię czytać lekturę psychologiczną i poruszającą tematy odrębności i wykluczenia społecznego. Co prawda obawiam się tych cięższych momentów, jednak nie zraża mnie to :)

    Pozdrawiam
    I feel only apathy

    OdpowiedzUsuń
  2. Przeczytam. Uwielbiam takie książki :D Opisywanie oddziału, jako działającej machiny przypomina mi trochę Rok 1984.

    OdpowiedzUsuń
  3. Oglądałam film i bardzo go lubię, książki niestety jeszcze nie czytałam, ale koniecznie kiedyś muszę to zrobić. :>

    OdpowiedzUsuń
  4. Na pewno przeczytam, w końcu klasyk, który od dawna mam w planach!

    OdpowiedzUsuń
  5. uwielbiam, bo skłania do myślenia. chociaż... liczyłam na bardziej szczęśliwe zakończenie. pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Zdecydowanie nie moja literatura... Przypomina mi to taki film o więzieniu, ale nie przypomnę sobie kurczę tytułu.... Tam też trafił gościu, który non stop się buntował i był takim światełkiem :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Pamiętam, że film zrobił na mnie wrażenie (niezapomniana rola Nicholsona). Na pewno chcę przeczytać pierwowzór, ale poczekam trochę, żeby fabuła chociaż lekko się zatarła w pamięci.
    I nie wiedziałam, że autor należał do różnych subkultur, ale to tłumaczy tematykę powieści :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetna recenzja.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  9. Lubię takie książki pełne metafor, które każdy czytelnik może interpretować inaczej. Czuję, że mi także przypadnie do gustu ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz!

Obsługiwane przez usługę Blogger.