„Mleko i miód” Rupi Kaur
208 stron, Otwarte, 2017 |
O Mleku i miodzie (czy mogę to tak odmienić?) słyszałam na długo przed jego polską premierą i muszę przyznać, że miałam lekką obsesję na punkcie tej książki (mogę to w ogóle nazwać książką?). Nie jestem wielką fanką poezji, a właściwie to znam ją jedynie z lekcji języka poezji. Poza nimi nie czytam jej, bo co jeśli coś źle zinterpretuję? Z poezją Rupi Kaur było inaczej. Na tyle ile pozwalała mi moja znajomość angielskiego, przeczytałam kilka jej wierszy, zamieszczonych na jej instagramie, i pomyślałam, że są bardzo proste, ale jednocześnie mają jakąś magię w sobie. Koniecznie chciałam przeczytać cały tomik i tylko czekałam, aż będzie wydany w Polsce.
Mleko i miód jest podzielone na cztery części: cierpienie, kochanie, zrywanie, gojenie, opowiadające o różnych momentach z życia autorki. Rupi Kaur opowiada o gwałcie, którego doświadczyła jako dziecko, czy o problemach z ojcem. Kładzie też duży nacisk erotyzm w niektórych wierszach, który może niektórym wydawać się zbyt wulgarny. Czy mi to przeszkadzało? Nie, aczkolwiek nie wywołało to we mnie żadnych głębszych emocji. Szczerze mówiąc, przez dwie środkowe części - kochanie i zrywanie - po prostu przeleciałam. Wszystko po mnie spłynęło i pewnie dlatego, że nigdy nie byłam zakochana, nie mogłam utożsamić się z tym, co pisała Rupi Kaur. To gojenie najbardziej mi się spodobało i stąd najwięcej wierszy wywarło na mnie dosyć duże wrażenie, ale niestety czuję lekki zawód. Wyżej pisałam wam o tej magii, którą czułam, czytając te wiersze wcześniej, tutaj niczego takiego nie doświadczyłam. Wydaje mi się, że w dużej mierze jest to wina tłumaczenia. Nieważne, jak dobre jest, i tak nie odda w pełni oryginału.
Rupi Kaur wspomina o gwałcie czy o miłości, ale w centrum jej zainteresowań stoi kobieta, bo
właśnie do tej płci kieruje swoją poezję. Walczy ona z wizerunkiem kobiety, wykreowanej przez media, akceptowanej przez społeczeństwo. Nie tylko białe jest piękne i to do ciebie należy ciało, więc jeśli nie chcesz golić nóg, to nikt nie ma prawa ci tego zabronić. Rupi Kaur walczy z tematem tabu, jakim jest wspominanie o okresie. Szczególnie bardzo widać to w jej działalności na instagramie.
Najczęstszym zarzutem wobec tego tomiku poezji jest to, że wiersze są zbyt proste, wręcz banalne, a czy ja też tak uważam? Ciężko jest mi się z tym nie zgodzić, bo faktycznie przypominają one postu z tumblra, ale jest to specyficzny rodzaj, który nie każdemu przypadnie do gustu. Ja osobiście nie lubię rozbudowanych wierszy, naładowanych wszystkimi możliwymi środkami stylistycznymi, i właśnie przeczytanie Mleka i miodu uświadomiło mnie w tym, po jaką poezję powinnam sięgać. Znowu ujawniła się moja minimalistyczna dusza i naprawdę podoba mi się ta prostota.
Nie da się ukryć, że czuję pewien zawód, bo teoretycznie spodobała mi się 1/4 wierszy, ale nie zwalam tej winy na autorkę. Nie można przecież trafić do wszystkich. Mleko i miód ostatecznie oceniam pozytywnie i myślę, że warto się z nim zapoznać. Jeśli miałabym dać jakieś rady, to sięgajcie po wersję dwujęzyczną, albo przed kupnem zapoznajcie się z wierszami, umieszczonymi w internecie. Przynajmniej będziecie wiedzieli, na czym stoicie.
★★★★★★★☆☆☆
Wyzwania: ABC Czytania
Brak komentarzy:
Dziękuję za każdy komentarz!