„Kochając pana Danielsa” Brittany C. Cherry

Autor: Brittainy C. Cherry
Tytuł: Kochając pana Danielsa
Liczba stron: 432
Wydawnictwo: Filia

Chyba nie zliczę, ile niesamowitych opinii o tej książce się naczytałam. Miała mną wstrząsnąć i wywołać potok łez i ja doprawdy nie wiem, co sobie myślałam, sądząc, że właśnie to otrzymam. Nie zrozumcie mnie źle - ta książka nie jest zła, jest dobra, a to że nie zrobiła na mnie wielkiego wrażenia jest winą tego, że Bóg wie czego od niej oczekiwałam. Przed wzięciem jej do ręki nie nabrałam dystansu, nie wyciszyłam tego głosiku, który ciągle nakazywał mi myśleć, że oto trzymam w swoich łapkach książkę, którą wkrótce będę mogła zaliczyć do grona ulubionych. Pluję sobie za to w brodę, bo przez zawyżone wymagania znowu zawiodłam się.

Ashlyn ma dziewiętnaście lat i właśnie straciła swoją siostrę bliźniaczkę. Gabby była jej bratnią duszą, a dziewczyna nie wyobraża sobie bez niej życia. Wszystko bardziej się wali, gdy okazuje się, że matka odsyła Ash do ojca, z którym od lat nie utrzymuje kontaktu. Wtedy poznaje ona Daniela, który wzbudził w niej zainteresowanie od pierwszego momentu. Sprawia on, że dziewczyna zaczyna żyć na nowo i dostrzegać pozytywy w swojej obecnej sytuacji. I nagle okazuje się, że Daniel jest jej nauczycielem a ich miłość jest zakazana. 

"Zostaw za sobą przeszłość, by przyszłość mogła nadejść."
To, co najbardziej nie spodobało mi się w tej książce to to, że jest po prostu takim zlepkiem ostatnio popularnych motywów. Mamy romans z nauczycielem znany z Coś do stracenia, listy napisane przez zmarłą bliską osobę były użyte w PS Kocham Cię, a o chłopaku udającym, że pali papierosy przecież pisał już John Green. No i ta śmierć bohaterów. Ja rozumiem, że w książkach młodzieżowych zdobyło to teraz pewną sławę, ale w Kochając pana Danielsa jest mowa gdzieś o czterech nieżyjących bliskich osobach głównych postaci. Jak dla mnie to lekka przesada, chociaż to nie oznacza, że ten wątek był całkiem niepotrzebny.

Na czym się jeszcze zawiodłam? A na tym, że te wszystkie tematy - śmierć członka rodziny, skomplikowane relacje z rodzicem, wkraczanie w dorosłość, a nawet i pierwsza poważna miłość - zostały w pewnym sensie sucho przedstawione. Mi po prostu zabrakło uczuć, czegokolwiek, co w jakiś sposób poruszyłoby mnie.  Autorka w ogóle nie budowała napięcia, a w końcu to jest romans i to na dodatek zakazany! I to właśnie przez ten defekt odebrałam książek tak a nie inaczej, bo dla mnie umiejętność przekazania przez autora emocji jest jedną z najważniejszych rzeczy.

"Ludzie nie są stworzeni, by być idealni, Danielu. Potrafimy psuć, pierniczyć i uczyć się nowych rzeczy. Nasza natura jest doskonale niedoskonała"
A wiecie, co mi się podobało? Świetna konstrukcja bohaterów, szczególnie tych drugoplanowych. Hailey to prymuska, posiadająca regał z masą wyróżnień i trofeów, która potajemnie przed matką praktykuje buddyzm oraz ma chłopaka, za którym nikt nie przepada. Zaś Ryan jest bratem Hailey, to gej, ale nie zdradza się ze swoją orientacją, i jest nieszczęśliwie zakochany. Właśnie Ryana niesamowicie polubiłam, chociaż schemat najlepszy przyjaciel - gej jest już nieco nudny. Ashlyn i Daniela też obdarzyłam sympatią. Jednak totalnie nie mam pojęcia, jakim cudem nie zostali przyłapani na tych swoich schadzkach. Jakoś nie zauważyłam, żeby szczególnie bardzo się z tym ukrywali.

Lekki styl pani Cherry to również wielka zaleta tej książki. Pochłonęłam ją dzięki niemu w kilka godzin, aż nie mogłam uwierzyć, że już skończyłam. Cytowanie Szekspira w książkach uważam za nieco oklepane i już trochę nudne, mimo to nie przeszkadzało mi to za bardzo. Nawet spodobał mi się pomysł z umieszczeniem na początku każdego rozdziału fragmentów piosenek Misji Romea - zespołu, w którym śpiewał Daniel i którego piosenki właśnie nawiązywały w pewien sposób do dzieł Szekspira.

"Bez względu na wszystko, nieważne, ile razy musicie się z nią stykać, śmierć nigdy nie stanie się łatwiejsza."

Czy polecam Kochając pana Danielsa? Jeśli nie przeszkadzają wam te wady, które przedstawiłam, to jasne że tak. W gruncie rzeczy to dobra i lekka lekturka, za bardzo niezobowiązująca. Jeżeli nie będziecie mieć co do niej zawyżonych wymagań i nie będziecie spodziewać się nie wiadomo czego, to może będziecie nią zachwyceni bardziej ode mnie.

Wyzwania:
Przeczytam tyle, ile mam wzrostu

21 komentarzy:

  1. Byłam na twoim blogu, wyłączyłam go, odświeżyłam bloggera a tu nowa notka.
    Pierwszy raz słyszę o tej książce. Ile razy ja już się przejechałam na tym, że miałam ogromne wymagania do książek, a one mnie rozczarowały... Trochę ten wątek romansu z nauczycielem zajechał mi Pretty Little Liares i Ezrią.
    Nie wiem czy sięgnę po tą lekturę...może kiedyś jak będę potrzebować coś lekkiego.

    RosePerdu Books

    OdpowiedzUsuń
  2. Pierwszy raz od chyba początku wakacji widzę twoją recenzję na bloggerze. Dziwne XD

    OdpowiedzUsuń
  3. Spotkałam się z tą książką jednak nie miałam okazji jej przeczytać.
    Pewno po nią sięgnę skoro to romans choć ta suchość przedstawienia uczyć trochę mnie odstrasza :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Też się dużo dobrego o niej naczytałam i bardzo chciałabym przeczytać. Ale nie nastawiam się na arcydzieło - wiem z doświadczenia, ze przez to często zawodzę się na książce. Dlatego każdą lekturę przed jej przeczytaniem staram się traktować tak samo. A wiadomo, każdy ma też inny gust :)

    Insane z przy-goracej-herbacie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo nie lubię posuchy w uczuciach(sztuczności) - co za tym idzie podczas czytania nie odczuwa się emocji - to dla mnie duży minus. Szczególnie nie będę poszukiwać tej książki, ale jak trafi do mnie - przeczytam z ciekawości.

    OdpowiedzUsuń
  6. To jedna z tych książek którą koniecznie muszę przeczytać. Dotychczas czytałam same pozytywne recenzje na jej temat. Nawet pomimo tych kilku minusów i tak po nią sięgnę i dam jej szansę. Mam nadzieję że się nie zawiodę :).

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo dobrze, że pojawiła się taka recenzja. Już myślałam, że to jakieś kolejne arcydzieło, tak wszędzie chwalili. A teraz jak przysiądę do lektury to nie będę miała wysokich oczekiwań i będę przygotowana na powtórzenia z innych książek. Dzięki!
    Pozdrawiam,
    http://magiel-kulturalny.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. O, nie, książka bez uczuć? Która traktuje ważne etapy w życiu danego człowieka po macoszemu? Nie dla mnie lektura, więc dziękuję za recenzję, ostudziłaś mój zapał...

    LeonZabookowiec.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. To raczej nie jest pozycja dla mnie. Po new adult sięgam rzadko, a gdy już sięgam - wolę coś bardziej wymagającego niż tylko lekką lekturę. Chyba na razie zostanę przy mojej ukochanej fantastyce. :p
    bo-kocham-czytac.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie wiem, jakoś mnie nie przekonuje :P

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja właśnie spotkałam się z bardzo mieszanymi opiniami, dlatego mój zapał do przeczytania jej trochę osłabł :) Wiem jednak, co to znaczy mocno się nastawić i potem pozostać z uczuciem niedosytu. Coś strasznego dla każdego czytelnika :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Często się zdarza, że stawiamy książce zbyt wysoko poprzeczkę, a ona po prostu do niej nie dosięga, to normalne, że czujemy się wtedy zawiedzeni :) Cóż... motywy rzeczywiście dość oklepane, ale nie przeszkadzałoby mi to jeśli nie jest napisana w sposób tak schematyczny, że to aż boli ... :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Książka wydaje się być ciekawa.
    Pozdrawiam.
    http://miedzy--stronami.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. Przyznam, że już wiele razy zawiodłam się na książkach, stawiając im zbyt wysoką poprzeczkę. Wydaje mi się, że ten tytuł raczej nie zagości na mojej półce. Przynajmniej na razie ;)
    http://alejaczytelnika.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. Chyba raczej nie sięgnę po tę pozycję, jakoś nie ciągnie mnie do niej.

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie jestem pewna, czy by mi się ta pozycja spodobała, więc chyba raczej w najbliższym czasie po nią nie sięgnę.
    medycy nie gęsi

    OdpowiedzUsuń
  17. Książkę mam już u siebie na półce, ale pewnie jeszcze mi się zejdzie, zanim się za nią zabiorę. Mam nadzieję, że mi się spodoba :D

    OdpowiedzUsuń
  18. Właściwie romans uczennica-nauczyciel jakoś nigdy mnie nie interesował, przez co na Kochając pana Danielsa też niespecjalnie mam ochotę. ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. Z racji tego, że coraz częściej widuję recenzje i opinie dotyczące tej książki, czuję się nią coraz bardziej zainteresowana. Chcę się przekonać na własnej skórze jaka jest ta książka :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Przeczytam, przeczytam, lubię czasem takie romanse.... :)

    bookocholic.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  21. Na przyszłe wakacje będzie w sam raz - nie ukrywam, że bez względu na jej wady, mam wielką ochotę, bo... pokochałam okładkę;P

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz!

Obsługiwane przez usługę Blogger.