„Pandemonium” Lauren Oliver
Starałam się umieścić jak najmniej spoilerów do pierwszego tomu, ale mimo to wiedz, że może się kilka z nich pojawić, więc czytasz tę recenzję na własną odpowiedzialność ;)
Autor: Lauren Oliver
Tytuł: Pandemonium
Ilość stron: 376
Wydawnictwo: Otwarte
Cykl: Delirium(2)
Pandemonium to druga część Delirium (recenzja), której pierwszy tom mnie nie zachwycił. Był po prostu poprawny, a w recenzji narzekałam na jego przewidywalność czy też to, że wynudziłam się przez większą część czytania. Czy Pandemonium podobało mi się bardziej? O tym dowiecie się, czytając tę recenzje.
Lenie w końcu udaje się uciec z Portland i trafić do Głuszy, lecz ani trochę nie wie, jak ma sobie poradzić bez Aleksa – miłości swojego życia. To z nim widziała swoją przyszłość, a teraz, kiedy go zabrakło, wszystko straciło sens. Na szczęście przez przypadek trafia do grupy Odmieńców, którzy uczą ją, jak przeżyć, gdy nie ma się praktycznie niczego. Lena uczy się, czym jest wolność, i postanawia zawalczyć o miłość. Włącza się do ruchu oporu, a jej jednym z pierwszych zadań jest syna założyciela partii, będącej za wytępieniem delirii. W wyniku pewnego wydarzenia Lena i Julian zostają porwani i muszą nauczyć się ze sobą współpracować.
Książka jest podzielona na dwie wzajemnie się przeplatające części. Wtedy opowiada o wydarzeniach w Głuszy, zaś akcja Teraz dzieję się w Nowym Jorku, gdzie Lena wykonuje swoje zadanie dla ruchu oporu.
„Bo nigdy tak naprawdę nie będziemy w stanie zrozumieć drugiego człowieka. Możemy jedynie próbować, szukając po omacku drogi przez tunele, starając się oświetlić je pochodnią.”
W Pandemonium autorka stworzyła całą masę nowych bohaterów. Większość z nich to przyjaciele Leny z Głuszy, odgrywający bardzo wielką rolę w jej życiu. Stali się dla niej niemal rodziną w czasie, gdy pomogli się jej zaaklimatyzować w nowym otoczeniu. Oczywiście mam tu na myśli Raven, która ma niesamowicie silną osobowość i zdecydowanie się wyróżnia. To twarda babka, której pomimo młodego wieku życie dało w kość. Przeżyła już wiele i ciągle się nie poddaje. Jest jeszcze Tack, którego również bardzo polubiłam. Był trochę złośliwy i wredny, ale wraz z Raven tworzyli świetny duet.
Jednak nie wszyscy bohaterowie skradli moje serce, a dokładniej jeden z nich i mam tu na myśli Juliana. Dotychczas nie byłam zbyt wielką fanką Aleksa, ale po przeczytaniu Pandemonium byłam zła na autorkę, że zamiast niego dała nam kogoś takiego. No bo właśnie ciężko mi jest określić, kim dokładnie jest Julian, bo prawdziwym mężczyzną to na pewno nie. Ciągle zachowywał się jak mięczak i wręcz czekałam, aż w końcu rozbeczy się jak baba. Przepraszam za moje ostre słowa, ale ja na serio nie znoszę tej postaci.
„Miłość. Gdy tylko wpuścisz do swojego serca to słowo, gdy tylko pozwolisz mu zapuścić korzenie, rozprzestrzeni się jak grzyb we wszystkich zakamarkach twojej duszy - a wraz z nim pytania, drżące, pączkujące lęki, które sprawią, że nigdy nie zaznasz spokoju.”
Na plus tej książki mogę zaliczyć akcje. Nie było za wiele momentów, które nużyłyby mnie i przez które chciałabym ją odłożyć z powrotem na półkę. Byłam bardzo zaskoczona tym, że pochłonęłam tę książkę w tak szybkim tempie, skoro pierwszy tom nie przypadł mi do gustu. Jednak ciągle kilka wydarzeń było dla mnie zbyt przewidywalne. Mam tu na myśli między innymi zakończenie tej książki. Nie było to nic, czego bym się nie spodziewała. Natomiast moje uczucia wobec Leny ciągle graniczyły pomiędzy obojętnością a lekką irytacją. Nie podobał mi się też fakt, że tak szybko zakochała się w Julianie. Myślałam, że ona i Aleks to taka epic love.
Pandemonium podobało mi się zdecydowanie bardziej niż Delirium. Byłam pozytywnie zaskoczona tą książką, chociaż ciągle czegoś mi w niej brakowało. Pozostaje mi mieć jedynie nadzieję, że kolejny tom okaże się jeszcze lepszy!
Wyzwania:
Czytam fantastykę
Przeczytam tyle, ile mam wzrostu
Przypominam o konkursie