„Pętla” Faye Kellerman
Faye Kellerman, Pętla, 495, HarperCollins Polska ★★★★★★★☆☆☆, |
Nie ukrywam, że częściej i też chętniej sięgam po rozmaitą fantastykę, obyczajówki czy chociażby te najzwyklejsze romanse, a z wszelakimi kryminałami jest mi po prostu nie po drodze. Z czego to wynika? Kompletnie nie mam pojęcia, i chociaż małymi kroczkami staram się eksplorować ten nieznany mi do tej pory gatunek. Zaginiona dziewczyna jako mieszanka kryminału i thrillera psychologicznego okazała się strzałem w dziesiątkę i nie mogłam żałować, że ją przeczytałam, a jak było z Pętlą?
Peter Decker to doświadczony detektyw z Los Angeles, którego w ręce wpadają do rozwiązania dwie trudne sprawy. Z prośbą o pomoc zgłasza się do niego wieloletnia znajoma Terry - żona groźnego gangstera oraz matka czternastoletniego Gabe'a. Niestety rozmywa się ona w niewyjaśnionych okolicznościach, pozostawiając bez opieki syna, którym postanawia zaopiekować się Decker. Na domiar złego na terenie jednej z budowli zostaje znalezione ciało martwej kobiety, powieszonej na kablu elektrycznym, a policja ma coraz większe problemy ze znalezieniem choćby jednej poszlaki.
Nie wiem dlaczego, ale byłam święcie przekonana, że jest to pierwszy tom serii, ewentualnie drugi, a jak się okazało Pętla jest dziewiętnastą częścią przygód porucznika Deckera. Nie sądzę, żeby nieznajomość poprzednich tomów była wielkim mankamentem i przeszkadzała w odbiorze książki, jednak jestem osobą, która lubi mieć wszystko wyjaśnione od a do z, więc czułam, że uciekają mi pewne niuanse. Nie wiedziałam, kim dokładnie dla Deckera jest Terry, Donatti był dla mnie niewiadomą i pewnie też dlatego za bardzo nie polubiłam samego wątku z zaginięciem tej kobiety. Samo pierwsze pięćdziesiąt stron czytało mi dosyć topornie, ale gdy do akcji wkroczyło zabójstwo pielęgniarki, wszystko poszło z górki. Książkę czytało się szybko i przyjemnie.
Trochę nie spodobało mi się to, że Kellerman bardziej skupiła się na tej lekko obyczajowej części tej książki, aniżeli na głównym kryminalnym wątku. Nie mówię, żeby było to jakieś bardzo złe, ale najzwyczajniej w świecie nie chciało mi się czytać o adaptacji Gabe'a w nowej szkole czy o dylematach Petera na temat tego, co zrobić z niespodziewanym lokatorem w jego domu. Sam Decker to dla mnie taki człowiek-zagadka. Ciężko mi powiedzieć, czy oceniam go na plus czy na minus. Na pewno był dobrym detektywem, ale nie jestem pewna, czy polubiłam go jako osobę. Szczególnie nie spodobało mi się to, jak odnosił się momentami do tej całej sytuacji z Gabem. Odniosłam wrażenie, że pomaga mu bardzo niechętnie, ale nie miałam pojęcia dlaczego. Szkoda, że nie czytałam innych książek Kellerman, bo w tym wypadku na pewno miałabym zupełnie inne spojrzenie na tę postać.
Zakończenie książki jest satysfakcjonujące. Autorka stopniowo buduje napięcie, wprowadza coraz więcej fałszywych domysłów, przypuszczeń, by na koniec cała tajemnica mogłaby pęknąć niczym bańka mydlana. Akcja nie pędzi szybko, ale niezwykle przyjemny i prosty styl autorki bardzo ułatwia czytanie.
Podsumowując, pomimo mojego narzekania i marudzenia, uwierzcie mi, że w gruncie rzeczy Pętla jest dobrą książką, nie jakąś wybitną, ale na pewno idealną rozrywką na kilka godzin. Cieszę się, że ją przeczytałam i myślę, że każdy mógłby się za nią zabrać - nawet ktoś, kto nie jest zwolennikiem tego gatunku.
Peter Decker to doświadczony detektyw z Los Angeles, którego w ręce wpadają do rozwiązania dwie trudne sprawy. Z prośbą o pomoc zgłasza się do niego wieloletnia znajoma Terry - żona groźnego gangstera oraz matka czternastoletniego Gabe'a. Niestety rozmywa się ona w niewyjaśnionych okolicznościach, pozostawiając bez opieki syna, którym postanawia zaopiekować się Decker. Na domiar złego na terenie jednej z budowli zostaje znalezione ciało martwej kobiety, powieszonej na kablu elektrycznym, a policja ma coraz większe problemy ze znalezieniem choćby jednej poszlaki.
„Kiedyś w szkole dowiedziałam się na lekcji fizyki, że wszechświat nieubłaganie dąży do chaosu. To samo odnosi się do ludzi. Czasami dobrze trafimy i jest w porządku. Ale na ogół źle trafiamy i wszystko jest do dupy.”
Nie wiem dlaczego, ale byłam święcie przekonana, że jest to pierwszy tom serii, ewentualnie drugi, a jak się okazało Pętla jest dziewiętnastą częścią przygód porucznika Deckera. Nie sądzę, żeby nieznajomość poprzednich tomów była wielkim mankamentem i przeszkadzała w odbiorze książki, jednak jestem osobą, która lubi mieć wszystko wyjaśnione od a do z, więc czułam, że uciekają mi pewne niuanse. Nie wiedziałam, kim dokładnie dla Deckera jest Terry, Donatti był dla mnie niewiadomą i pewnie też dlatego za bardzo nie polubiłam samego wątku z zaginięciem tej kobiety. Samo pierwsze pięćdziesiąt stron czytało mi dosyć topornie, ale gdy do akcji wkroczyło zabójstwo pielęgniarki, wszystko poszło z górki. Książkę czytało się szybko i przyjemnie.
Trochę nie spodobało mi się to, że Kellerman bardziej skupiła się na tej lekko obyczajowej części tej książki, aniżeli na głównym kryminalnym wątku. Nie mówię, żeby było to jakieś bardzo złe, ale najzwyczajniej w świecie nie chciało mi się czytać o adaptacji Gabe'a w nowej szkole czy o dylematach Petera na temat tego, co zrobić z niespodziewanym lokatorem w jego domu. Sam Decker to dla mnie taki człowiek-zagadka. Ciężko mi powiedzieć, czy oceniam go na plus czy na minus. Na pewno był dobrym detektywem, ale nie jestem pewna, czy polubiłam go jako osobę. Szczególnie nie spodobało mi się to, jak odnosił się momentami do tej całej sytuacji z Gabem. Odniosłam wrażenie, że pomaga mu bardzo niechętnie, ale nie miałam pojęcia dlaczego. Szkoda, że nie czytałam innych książek Kellerman, bo w tym wypadku na pewno miałabym zupełnie inne spojrzenie na tę postać.
„Nawet najinteligentniejsze osoby zdolne są do popełniania niewyobrażalnych głupstw.”
Zakończenie książki jest satysfakcjonujące. Autorka stopniowo buduje napięcie, wprowadza coraz więcej fałszywych domysłów, przypuszczeń, by na koniec cała tajemnica mogłaby pęknąć niczym bańka mydlana. Akcja nie pędzi szybko, ale niezwykle przyjemny i prosty styl autorki bardzo ułatwia czytanie.
Podsumowując, pomimo mojego narzekania i marudzenia, uwierzcie mi, że w gruncie rzeczy Pętla jest dobrą książką, nie jakąś wybitną, ale na pewno idealną rozrywką na kilka godzin. Cieszę się, że ją przeczytałam i myślę, że każdy mógłby się za nią zabrać - nawet ktoś, kto nie jest zwolennikiem tego gatunku.
Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki dziękuję Wydawnictwu HarperCollins Polska.
wybaczcie mi, ale nie mam pojęcia, co się stało ze zdjęciem, normalnie nie jest takiej fatalniej jakości ;/
Nie wybrałam jej i raczej nie skusze się - nie moja liga :(
OdpowiedzUsuńMyślałam o tej książce, ale w efekcie zdecydowałam się na inną. Mam nadzieję, że na tę w końcu trafię, bo fabuła mnie ciekawi, jednak nie posiadam takiego ciśnienia. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńwww.majuskula.blogspot.com
Szczerze mówiąc, po "Pętli" spodziewała się więcej, tym bardziej, że słyszałam sporo innych dobrych recenzji. Ale może na przekór przeczytam którąś z części serii ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Paulinka
http://ksiegoteka.blogspot.com/
Słyszałam już trochę na temat tej książki i jestem bardzo ciekawa tej lektury. Z chęcią przeczytam! Fajna recenzja :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Ja właśnie rzadko czytam tego typu książki, a żałuję. Bo raczej króluje u mnie fantastyka, a takie kryminały/thrillery przechodzą gdzieś bokiem. Podoba mi się to, że mimo faktu, że to długa seria to można sięgnąć po którąkolwiek część i wiedzieć o co chodzi. Może kiedyś sięgnę po tę książkę, jednak najpierw czeka mnie kilka perełek gatunku, jak 'Millenium" :)
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Ja bardzo lubię kryminały, więc jestem bardzo ciekawa tej książki. Mam nadzieję, że to, iż autorka wprowadziła dużo wątków obyczajowych, nie będzie mi aż tak przeszkadzać ;)
OdpowiedzUsuńCzasem lubię przeczytać taką książkę, ale tę chyba sobie odpuszczę... jakoś nie czuję, by mogłaby mi się spodobać ;o Może kiedyś... ^_^
OdpowiedzUsuń