„Ja, diablica” Katarzyna Berenika Miszczuk

Ja, diablica Katarzyna Berenika Miszczuk
416 stron, Wydawnictwo WAB, 2010

Trylogia o Wiktorii Biankowskiej jest dosyć popularna w naszej blogosferze, zbierając przy tym same pozytywne opinie. Zazwyczaj podchodzę z rezerwą do takich książek, ale nie no prawie osiem gwiazdek na lubimy czytać musi coś znaczyć, prawda? Byłam takiego samego zdania i już na wstępie postawiłam autorce wysoką poprzeczkę, czy temu podołała?

Dwudziestoletnia Wiktoria zostaje zamordowana i trafia do Piekła - Los Diablos - gdzie jako jedna z niewielu kobiet zostaje diablicą. Razem z aniołem musi targować się o duszę zmarłej osoby, która ma prawo zadecydować, gdzie chce iść. Zadaniem Wiktorii jest przekonać ją, by wybrała Piekło. Jednak takie życie nie satysfakcjonuje dziewczyny, która ciągle wraca na ziemię do swojej wielkiej miłości, Piotrusia.

W końcu nastąpił ten wiekopomny dzień, w którym poznałam książkę, która ma szansę powalczyć z Achają Ziemiańskiego o zaszczytny tytuł najgorszej książki, jaką kiedykolwiek przeczytałam. Tak, proszę państwa, zawiodłam się na niej, i to jeszcze jak! Winą nie są moje zawyżone oczekiwania, bo gdy tylko przeczytałam pierwszą stronę, wiedziałam, że będzie gorzej niż myślałam i stopniowo obniżałam tę poprzeczkę, ale i tak im dalej, tym tylko gorzej było.

Wiktoria ma dwadzieścia lat, w trakcie książki kończy nawet dwadzieścia jeden, a zachowuje się jak szesnastolatka. Cofam to. Już niektóre szesnastolatki są bardziej ogarnięte od niej. Jej zachowanie było bardzo irytujące. Po przeczytaniu z pięćdziesięciu stron Szeptuchy stwierdzam, że ta autorka ma dar tworzenia bohaterek działających na nerwy. Tamta też mnie tak irytowała, że musiałam porzucić tę książkę. Co mnie tak wkurzało w Wiktorii? Nie widziała absolutnie niczego złego w swoim zachowaniu. Och, jaki ten Azazel jest zły, Beleth też, a sama przecież wcale nie lepiej potraktowała kilka osób, nie czując przy tym żadnych wyrzutów sumienia. Och, naprawdę trafili do zakładu psychiatrycznego, dlaczego? Nie muszę mówić, że wielkiej rozpaczy po trafieniu do Piekła też nie było? 

Teraz pora na gwóźdź programu, czyli Piotruś. Tak, Piotruś, nie Piotr czy Piotrek. Ja bardzo przepraszam, ale kto tak w ogóle mówi na dorosłego faceta? Nie mogę się patrzeć na to zdrobnienie, serio. Piotruś to obiekt westchnień Wiktorii, która jest w nim zakochana od ponad roku i robi wszystko, żeby na nią zwrócił uwagę. Ta dziewczyna to przykład desperatki, uwierzcie mi, nie jest to najlepszy przykład bohaterki dla nastolatek. Ona nie widzi, że w ogóle go nie obchodzi, jest kompletnie zaślepiona, twierdząc, że to miłość jej życia. Skąd się ta wielka miłość wzięła to też ciekawa sprawa, bo oni teoretycznie się prawie w ogóle nie znają, więc pewnie jest to zwykłe zauroczenie. Wyolbrzymianie takich rzeczy jest typowe dla nastolatek, a nie dla dwudziestoletnich kobiet. Jest też Beleth - seksownych diabeł, oprowadzający Wiktorię po Los Diablos. W porównaniu z Piotrusiem jest dużo bardziej ciekawszą postacią, ale i tak szału nie ma. Ze wszystkich bohaterów wyróżniają się Azazel, który pragnie obalić Lucyfera, oraz Kleopatra (tak, TA, Kleopatra), chociaż i tak wszyscy są aż za nadto przerysowani. Świat u Miszczuk jest czarno-biały, doskonale wiemy, kto jest dobry, kto zły, postaci rozpoznajemy po jednej głównej cesze. Trochę to nudne. co nie?

W tej książce jest wiele błędów i właściwie nie jestem pewna, czy mają one sugerować głupotę Wiki, czy autorka po prostu się nie przyłożyła do pracy. Strzeliłam mega facepalm w momencie, gdy nasza kochana bohaterka spytała się Beletha, kto był pierwszy, Adam czy Ewa. Serio? Przecież jest to wiedza, którą wynosi się nie tylko z lekcji religii, ale też z języka polskiego w podstawówce. Chyba że to był żart, którego nie załapałam. Dalej było jeszcze ciekawiej - źle użyte pojęcia homofobia i ksenofobia, sugerowanie, że w Polsce lekcje religii są obowiązkowe i mnóstwo luk logicznych. Dlaczego Wiki targuje się tylko o dusze Polaków? W jakim języku mówią w Los Diablos? Jest scena, w której Wiktoria mówi do Śmierci, że w języku polskim jest rodzaju żeńskiego, więc tak do niej się zwraca, a ta zaś odpowiada, że w języku angielskim jest inaczej. Więc w jakim języku one teraz rozmawiają? 

Ta książka nie była nawet śmieszna, bo może wtedy lepiej by mi się ją czytało. Wielką wadą był też styl - zbyt prosty i po prostu czuć, że pisała to nastolatka. Osobiście nie widzę niczego dobrego w tej powieści. Ja, dablica to dla mnie wielki niewypał, który powinien kilka razy przejść przez porządną korektę lub w ogóle nie powinien być publikowany. Nie polecam.

★☆☆☆☆☆☆☆☆☆

Ja, diablica | Ja, anielica | Ja, potępiona


Wyzwania: Zmierz się z tytułami, WyPożyczone, ABC Czytania


Brak komentarzy:

Dziękuję za każdy komentarz!

Obsługiwane przez usługę Blogger.